06 marca 2015

Rozdział 26

Bankok  9:24

Harry

Ktoś zaczął dobijać się do mojego pokoju. Wyszedłem spod kołdry i poszedłem otworzyć drzwi.
- No już nie pali się o co cho......-nie dokończyłem, bo za drzwiami stał wysoki facet z walizką w ręce, a na nosie miał czarne okulary przeciwsłoneczne.
- Pan Harry Styles jak mniemam ?
-Tak to ja.
- Wczoraj pan do mnie dzwonił.
- A, czyli pan Whitehause .
- Tak. Od razu jak pan się rozłączył kupiłem bilet do Bangkoku i wyleciałem, bo z natury wiem, że koszmary co noc są złym znakiem.
-Dobrze niech pan wejdzie.-zaprosiłem go do środka i zamknąłem szybko drzwi. Chłopcy pewnie jeszcze śpią, ale lepiej uważać. Usiedliśmy przy stoliku, który był na tarasie. Facet otworzył laptop i wyjął kilka papierów.
- Dobrze to miewa pan koszmary tak ?
- No
- Od kiedy ?
- Od tygodnia. Wczoraj nie miałem, bo zasnąłem obok mojej dziewczyny, ale także nie pamiętam jak znalazłem się w łóżku.
- To ciekawy przypadek, ale jeśli tak to pańska dziewczyna ma na pana dobry wpływ.
- Też tak sądzę .
- Niech mi pan opowie o swoim życiu.
-Ale, że całym !?
- Tak. Muszę się dowiedzieć skąd te koszmary.
- No dobra skoro ma to pomóc.
Opowiedziałem mu całą historię mojego życia, a on powiedział na ten temat tylko jedno zdanie.
- Pan za dużo przeżył. Rozwód rodziców, te wszystkie związki z gwiazdami i to o swojej dziewczynie. Został pan po prostu zraniony i teraz są takie efekty. Radziłabym panu nie  myśleć o tym tylko po prostu cieszyć się życiem. Ma pan dziewczynę, zespół. Niech pan się nie zadręcza.
- Dobrze tylko tyle?
- Ta wizyta w zupełności wystarczy. Zadzwonię do pana kiedy znowu przyjść.
- Okej tylko proszę zachować dyskrecję. Nie chce żeby wszyscy mówili, że Harry Styles ma problemy że spaniem.
- Oczywiście proszę się nie martwić. Otworzyłem mu drzwi i wyszedł. Rozejrzałem się i zza rogu wystawała Samir. Niech to szlag. Podeszła do mnie i spojrzała tymi brązowymi tęczówkami.
- Mogę to wyjaśnić.
- Słucham.
- Tu chodzi o te koszmary. Ten facet jest psychiatrą i mi pomaga.- spojrzałem na nią i widziałem, że kamień spadł jej z serca. Po chwili objęła moją szyję ,a ja oplotłem ramionami jej talię. Ten facet ma rację. Muszę cieszyć się, że mam Samir.
- Następnym razem nie strasz mnie tak.
- Przepraszam.


- Harry ja idę z El na basen.
- Dobrze miłej zabawy.- krzyknąłem.. Kiedy moja dziewczyna poszła ja pobiegłem do pokoju Niall'a żeby omówić plany urodzinowe.
- Musi być wielki tort czekoladowy. Samir uwielbia czekoladę. - powiedział Horan.
- Tak, a co do miejsca to chyba zrobimy w naszym domu prawda ?
- Jasne oszczędzimy na tym. Musi być pełno żelków, cukierków i musi być białe wino.
- Czemu białe ?
- Bo to jej ulubione.
Szczerze to nie wiedziałem jakie Samir lubi wino, ale przyda się ta informacja.  Po wyjściu z pokoju postanowiłem, że zabiorę Samir na kolację. Ba na randkę. Rzadko chodzimy na nie. Weszłem do pokoju i napisałem na kartce " Ubierz się ładnie  i czekaj o 20:00". Przykleiłem ją na drzwiach od łazienki.  Chyba będzie ją widzieć. Zarezerwowałem stolik w hotelowej restauracji. Poprosiłem Lou, żeby zrobiła mi jakąś fryzurę, a Caroline o jakiś strój. Punktualnie o 20:00 byłem pod drzwiami mojej dziewczyny z bukietem czerwonych róż. Zapukałem i drzwi od razu się otworzyły, a w nich stanęła Samir. Była przepiękna. Włosy miała rozpuszczone, a na jej ustach dostrzegłem blado różową szminkę. Była ubrana w jasno fioletową sukienkę bez ramiączek, a na jej stopach lśniły różowe szpilki.
- To dla ciebie.- dałem jej kwiaty, które położyła na łóżku. Zjechaliśmy na dół i poszliśmy do restauracji. Nasz stolik był na tarasie gdzie panowała cisza. Odsunąłem jej kszesło, a potem usiadłem na przeciw niej. Zamówiliśmy nasze dania, a ja poprosiłem o białe wino z najlepszego rocznika.
- Cudnie wyglądasz.- powiedziałem.
- Dziękuję ty też.- wiem, że jest nieśmiała, ale nawet to czyni ją niezwykłą. Dostaliśmy nasze zamówienia, które szybko zjedliśmy po czym piliśmy razem wino w blasku księżyca.
-Wiesz, że cię kocham.
- Wiem Harry.
- Ale tak bardzo, że mnie to uczucie rozsadza. Cały czas myślę o tobie nawet na scenie. Chciałabym spędzić resztę życia u twojego boku.
-Czy ty mi się oświadczasz ?
- Jeszcze nie, ale kiedyś to zrobię. - Samir zaczęła płakać. Czy ja coś zrobiłem źle?
- Czemu płaczesz?  - spytałem z troską.
- Nikt nigdy mnie tak nie adorował. Hazz jesteś moim snem z, którego nie chcę się budzić. Ja też chce spędzić życie z tobą.- powiedziała z oczami we łzach. podszedłem do niej i namiętnie pocałowałem  Ona też jest moim snem.  Przepięknym snem z, którego nie chcę się obudzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz