27 lutego 2015

Rozdział 25

Bangkok, Tajlandia  10:31

Harry


Podnosiłem leniwie moje powieki i od razu dobiegł mnie błysk słońca. Warknąłem pod nosem i obróciłem się na drugi bok zasłaniając kołdrą promienie słoneczne. Wczoraj w nocy przylecieliśmy do Tajlandii na następny koncert. W prawdzie nie pamiętam jak się tutaj znalazłem w tym jakże wygodnym łóżku, ale po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że obok mnie nie leży Samir. No już trudno nie będę teraz z tego robił wielkiej histerii. Potarłem lekko moje zaspane oczy i podniosłem się do pozycji siedzącej. Doszedłem o wniosku, że spałem w ciuchach. Wstałem i poszedłem do łazienki.Zimna woda orzeźwiła moje ciało, a moje włosy znów stały się gęstsze. Umyłem zęby i ubrałem się w moje rurki i biały sweter. Kiedy wyszedłem omal nie dostałem zawału. Na łóżku siedziała moja siostra i szeroko się uśmiechała. Podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem.
-Cześć braciszku. Tęskniłam trochę.
-Ja też. To tłumaczy dlaczego przyleciałaś na drugi koniec świata żeby zobaczyć swojego brata.
-Być może, ale mama kazała mi tu przylecieć, bo stwierdziła, że nie będę się nudzić w domu.
-Okej, a teraz wiesz....chciałbym z tobą porozmawiać.
-Jeśli chodzi o ślub taty to stąd wychodzę.
-Gemma przecież on się zmienił. Chce to teraz naprawić.-powiedziałem łagodnie.
-Gówno prawda ! Nie zmienił się tylko udaje. Z resztą co ty możesz o tym wiedzieć ?
-Był u mnie przed koncertem w Tokio. Wszystko mi powiedział. Gem proszę daj mu szansę.
-Po moim trupie. Miał kilka lat żeby coś zrobić i co ? Nic nie zrobił, nie odzywał się, nie pisał, nie dzwonił, nie dbał o nas, a ty tak po prostu mu zaufałeś ? Po tej jednej rozmowie ? Jesteś powalony Harry, naprawdę powalony.-powiedziała co jej leżało na sercu. Nie winiłem jej za to, ale coś ukuło mnie w sercu. Ona nigdy tak nie powiedziała, że jestem powalony chyba, że do żartu, ale nie w taki sposób. Tutaj chodziło o dalszy los naszej rodziny i wszystko zależało ode mnie czy ją przekonam. Chciałbym teraz zaszyć się gdzieś sam. Bez tych problemów, które ciążą nade mną.
-Co się stało, że mu wybaczyłeś ?-szepnęła. Spojrzałem na nią i dostrzegłem smutek.
-Mam już te 21 lat. Zrozumiałem, że każdy zasługuje na drugą szansę. Jeśli jej nie wykorzysta to trudno jego strata. Będzie wiedział ile stracił i w końcu dostrzegnie to na czym mu najbardziej zależy.
-Od kiedy jesteś taki....odpowiedzialny ?-spytała zdezorientowana. W tym momencie drzwi zaczęły się otwierać, a w nich stanęła moja dziewczyna. Ona była powodem dlaczego się tak zmieniłem. Straciłem ją raz. Nie pozwolę, żebym stracił ją drugi raz.
-Sam dostrzegłem kiedyś to co straciłem.-powiedziałem patrząc jak  brunetka podchodzi do nas. Gemma obróciła się i na jej twarzy malowało się....zdziwienie, szok ?
-Nie przeszkadzam szanownemu rodzeństwu ?
-Nie, właśnie sobie rozmawialiśmy o ślubie naszego taty. Gem nie przywitasz się z moją dziewczyną ?- spytałem z dumą.Ona spojrzała na Samir i mocno ją przytuliła.
-Myślałam, że mój brat jest takim debilem żeby nie walczył o was związek.
-Jak widać nie. Docenił w końcu co stracił.



Mieliśmy właśnie z chłopakami przerwę w próbie. Siedzieliśmy na scenie i każdy z nas coś robił bezużytecznego. Zayn zawzięcie coś robił na telefonie, Louis i Niall kopali leniwie piłkę, Liam gadał z Sophie przez telefon, a ja zawzięcie sznurowałem buty i gapiłem się na nich.
-Harry kiedy jest ten ślub od twojego taty ?-spytał Niall. Skąd on o tym wiedział ? Przecież jeszcze nic im o tym nie powiedziałem.
-Samir nam powiedziała.-dodał Louis. No tak mogłem się domyślić. Jeśli nie Gemma to ona.
-13-go lipca w San Francissco.
-O no to akurat będziemy w tym mieście.-powiedział Zayn.
-Ponieważ jesteśmy zaproszeni. Kiedy planował ślub kombinował z datami i miejscem żebyśmy też mogli się zjawić.
-Boże na ilu my już ślubach byliśmy. U mamy Louis'a teraz do twojego taty, a za niedługo będziemy u Zayn;a.-wzdychał Liam. W sumie kiedyś ten ślub Malik'a musiałby być. Przecież wiecznie młody nie będzie. Wieczorem odbył się koncert, a zaraz po nim pojechaliśmy na lotnisko. Pożegnaliśmy się z Gemm, bo miała lot do Włoch gdzie mieszka nasza kuzynka, a my polecieliśmy naszym prywatnym samolotem do Hongkongu. Na miejscu byliśmy chyba o 5-ej nad ranem. Kiedy się obudziłem znów nie wiedziałem jak trafiłem do tego pokoju. Będę musiał jednak pójść do tego psychiatry. Wyciągnąłem kartkę gdzie znajdywał się numer. Wbiłem 9 cyferek i oczekiwałem na połączenie. Po kilku sygnałach usłyszałem męski głos.
-Doktor Jason Whitehause w czym mogę pomóc ?
-Dzień Dobry jak dostałem w szpitalu numer do pana, bo lekarz mi powiedział, że koszmary w nocy są złym znakiem.-powiedziałem pierwsze co mi przyszło do głosy.
-Bo to na pewno się jest dobry znak. Chętnie panu pomogę pana nazwisko ?
-Ee ee Harry Styles.
-A tak naprawdę ?
-No Harry Edward Styles ten piosenkarz. Niech mi pan pomoże błagam, bo ja nawet nie pamiętam jak znalazłem się w łóżku.
-No dobrze, ale ja mam do pana przylecieć prawda ? Pan jest w Azji.
-No tak .
-To kiedy ?
-Jak najszybciej mam tego wszystkiego dość. Niech pan przyleci do Hongkongu. Będę w hotelu Yin-Yang*.
-No dobrze to będę jutro dowidzenia.
-Dowidzenia.-rozłączyłem się i rzuciłem telefon na kołdrę. Nie potrafię nawet rozmawiać przez telefon. Ze mną jest chyba naprawdę coś nie tak.
-Harry idziemy na zakupy ?-zza drzwi wyłoiła mi się głowa Samir.
-Pewnie.
Chodziliśmy po różnych sklepach. Samir uparła się żeby iść do " V "
*, więc poszliśmy i od razu podziękowałem Bogu, że tu się znalazłem. Ten sklep był jakby odzwierciedleniem mojego stylu. Wszystkie kurtki, spodnie, bluzki czy buty z różnymi wzorami były po prostu bezcenne. Podczas gdy Samir oglądała jakieś sukienki ja przechadzałem się pomiędzy kurtkami ze skóry. Założyłem jedną szarą i przejrzałem się w lustrze. Całkiem nieźle wyglądałem w tym i z czapką na głowie.
-I jak wyglądam ?-odwróciłem się do Samir. Ta spojrzała i wybuchła śmiechem.
-No co nie podoba się ?
-Nie no podoba tylko nigdy cię w czymś takim nie widziałam. Chcesz to kupić?
-A dlaczego by nie ? -zdjąłem ją ze swych ramion i poszedłem do kasy. Przez cały dzień łaziliśmy po supermarketach. Podczas gdy ja miałem z 10 torem Samir nie miała żadnej, a to podobno kobiety są zakupoholiczkami. Wieczorem postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Nogi bolały mnie nie miłosiernie, że zasnąłem na ramieniu Samir. To był jedyny dzień kiedy zapamiętałem jak zasnąłem.


Yin-Yang- nazwa hotelu wymyślona.
" V " - nazwa marki ubrań także wymyślona.

20 lutego 2015

Rozdział 24

Wybaczcie, że taki krótki, ale wena mnie trochę opuściła, a do tego szkoła, więc nie mam dużo czasu na pisanie.
Pozdrawiam i do następnego ;)

Singapur, Singapur 9:00

Harry

Tuliłem się właśnie kołdry i poduszki rozkoszując się ciepłem, które się unosiło wokół mojego ciała gdy nagle usłyszałem nieszczęsny dźwięk budzika Samir. Szybko go wyłączyłem i znów zaszyłem się pod kołdrą.
-Harry ! Wstawaj, musimy zaraz iść !-ten głos chyba należał do Niall'a, ale nawet po tym nie ruszyłem się z miejsca.
-Harold Edward Styles masz w tej chwili tutaj się zjawić !-o Louis się pofatygował. W końcu wstałem i ubrałem jakieś ciuchy. Podczas mycia zębów stałem z zamkniętymi oczami, a o włosach to nawet nie wspomnę. Nie chciało mi się ich układać, więc po prostu założyłem kapelusz i zszedłem na dół. Wszyscy byli już gotowi. No oprócz mnie.
-No proszę. Śpiąca królewna zaszczyciła nas swoją obecnością.-rzekł Liam kiedy zobaczył mnie w kuchni.-Nawet nie smaruj tej bułki. Zjesz na mieści.
-No dobra.-założyłem buty, okulary na nos wyszliśmy razem z Li.Od razu dostrzegłem śmiejących się przyjaciół i moją dziewczynę. Przywitałem ją gorącym pocałunkiem na co oczywiście chłopcy musieli się zacząć wydurniać. Kiedy wyjeżdżaliśmy już z parkingu Samir podała mi pudełko. Otworzyłem ją, a tam były naleśniki z nutellą.
-Co to jest Samir ?
-To jest twoje śniadanie. Nie będziesz się szwędał po mieście dlatego, że nie zjadłeś śniadania, więc
zrobiłam ci.
-Zjadłbym gdyby nie Rihanna zaczęła śpiewać 9:00 w twoim telefonie.
-O jezu przepraszam zapomniałam go wyłączyć i jeszcze wziąść.-powiedziała na co z kieszeni wyjąłem jej telefon i od razu się uśmiechnęła.
-Dziękuję.
-Wiem, że minuty byś nie przeżyła bez niego tak samo jak Niall bez śmiechu.
-Ej mów za siebie.-burzył się Horan
Już przejeżdżając autostradą dostrzegliśmy drapacze chmur. Byłem zaskoczony jak takie małe państwo-miasto ma tyle wspaniałej architektury. Wysiedliśmy przed jakimś ogromnym czymś co było hotelem.
-Co tam jest na górze ?-spytał Zayn.
-Jak to co, hotel chyba nie ?-odpowiedział Niall.
-Ciekawe jak to się dało zbudować.-rzekłem.
Weszliśmy do wielkiego holu. Parę osób chyba nas rozpoznało, bo zaczęło szeptać. Dostaliśmy jakąś przepustkę i pojechaliśmy windą na górę.Po otwarciu się windy dostrzegliśmy basen
-O mój boże.-tylko tyle zdołałem powiedzieć.-Tu jest jak w bajce.Nie minęło dużo czasu, a cała nasza szóstka kąpała się w basenie.Dostrzegłem Samir, która patrzyłam się na krajobraz miasta jaki był przed nią. Podpłynąłem do niej położyłam ręce po jej obu stronach.
-Ładnie tutaj Samir prawda ?
-Pięknie Harry. Chciałabym tu zamieszkać.
-Ja też, a zwłaszcza w tym hotelu. To co idziemy już na ten obiad.
-Jasne jestem bardzo głodna.
-To chodź.-złapałem ją za rękę i poszliśmy się ubrać, a potem do restauracji.
Po obiedzie wróciliśmy na basen i tam byliśmy do końca dnia. Wieczorem wróciliśmy do naszej willi. Od razu padłem na łóżko i zasnąłem. I tak minęły dwa tygodnie. Po koncercie w Singapurze polecieliśmy do Bangkoku gdzie czekał następny. Niestety jak musiałem przygotować się na najważniejszą rozmowę z moją siostrą.



14 lutego 2015

Rozdział 23


Hey dzisiaj rozdział wyszedł trochę długi, a to dlatego, że jutro ( niedziela) kończą się ferie zimowe i od poniedziałku wracam do szkoły ;(. 
Chciałabym podziękować za ponad 5 000 tyś. wyświetleń i po tym rozdziale myślę, że spokojnie dobijemy do 6 000. Także miłego czytania wam życzę i bardzo proszę o komentowanie, bo jak na razie słabo to idzie. Jestem zawiedziona, że pod rozdziałami nie ma ani jednego komentarza. ;( ;( ;( 



Tokio, Japonia

Harry

Szedłem sobie właśnie korytarzem do mojego pokoju hotelowego gdy nagle słyszę jak ktoś woła moje imię. Odwracam się i widzę za sobą niezadowolonego Paul'a.
-No co się stało ?
-Sorry Harry, ale nie wiedziałem gdzie go przyprowadzić, więc czeka na ciebie w holu.
-Kto ?
-Twój ojciec.
Natychmiast rzuciłem się w stronę windy. Nie widziałem mojego ojca ponad rok. Ostatnio kiedy się widzieliśmy to było chyba w Londynie. Wtedy przyjechała moja mama wraz z Gemmą i Robin'em. Wszyscy wtedy chcieli poznać Samir i aż pchali się do pokoju żeby ją przytulić. Nim się zorientowałem stałem już w holu. Przejechałem wzrokiem po ogromnym pomieszczeniu, a mój wzrok zatrzymał się na mężczyźnie w ciemnych okularach siedzącym na dużej skórzanej kanapie, a obok niego siedziała jakaś kobieta. Może koło trzydziestki. Cóż, nie myślałem, że do tego dojdzie tak szybko, że mój tata znajdzie jeszcze jakąś kobietę dla siebie. Na mój widok lekko się uśmiechnął po czym wstał, a ta kobieta za nim i podeszli do mnie.
-Witaj Harold.-powiedział tym swoim ciężkim głosem i mnie przytulił.-Brakowało mi ciebie. Chodź no się pokaż, ale ty wyrosłeś synu, wydoroślałeś.
-Cóż, to chyba zasługa tego, że już mam ukończony 21 rok życia tato.
-21 lat ? Boże jak to leci. Przecież dopiero co  bawiłeś się samochodzikami. Och pięknie wyglądasz Harry. Chciałbym żebyś poznał moją no......e.....partnerkę. Harry to jest Christina, Christina to Harry mój przecudowny syn.-przedstawił nas sobie nawzajem. Szczerze ? Ta kobieta mogłaby być moją dziewczyną. Wygląda na młodą nawet bardzo młodą, a ma ze 30 lat.
-Harry, miło mi panią poznać.-uścisnąłem jej dłoń.
-Christina, ale mów mi Chris. Moja córki cię uwielbiają.- no co za ironia.
-O ma pani dzieci ?
-Tak dwie dwudziestopięcioletnie bliźniaczki. Codziennie słuchają piosenek One Direction.
-Cóż nigdy nie jest się za starym żeby być directioner.
-Dobrze Chris ty idź to samochodu, a ja jeszcze z Harry'm mam coś do omówienia.
-Oczywiście dowidzenia Harry.
-Tak dowidzenia Christino.
-Harry Chris.-karci mnie mój ojciec.
-Dobrze dowidzenia Chris!
Gdy Christiny nie było już w holu poszliśmy z tatą do hotelowej restauracji. Zaraz się zacznie kontrola ojcowska.
-I jak synu leci ten czas prawda ?
-Taa niestety.
-Co u ciebie słychach ?
-A sam wiesz tato praca, praca i znowu praca.
-Tak, ty masz pracę, którą lubisz i wykonujesz z pasją, a inni mają pracę, której nie lubią.
-Wiem tato, ale co ja mogłem zrobić jak nie podążać za marzeniami.
-Naturalni, naturalnie, a powiedz mi Harry co tam u twojej dziewczyny Samiry hm ?
-No wiesz tato jak to jest w związkach co nie, po prostu staramy się i tyle no.
-Aż łza się kręci w oku kiedy tak o tym mówisz, jakby nie ten Harry z dzieciństwa.
-Tato.
-No już dobrze nie złość. Chciałem o czymś innym porozmawiać.-o boże czyli to była rozgrzewka ?
-Zamieniam się w słuch.
-Bo widzisz planujemy z Chris ślub.
-Och.
-Tak. Twoja mama i Gem już ją poznali kiedy byliśmy w Holmes Chapel i...
-I ?
-Twoja mama nawet ją polubiła, ale Gemma cóż nie przepada za nią ba nawet kłóciliśmy się o nią.
-Tato, ale....
-Harry daj mi skończyć. Zanim zapytam się co niej sądzisz musisz przekonać do niej swoją siostrę, bo w wakacje planujemy ślub w dodatku w San Francisco i chcemy was zaprosić, twój zespół też i nie chcę żeby Gem wybuchła nagle i wszystko zrujnowała.-powiedział zmartwiony. Nie miałem pojęcia co własnemu tacie odpowiedzieć. Zatkało mnie, ale Gemma zawsze taka była.
-Tato cóż ja lubię Christinę, ale wiesz jaka jest Gemma. Jak jej się coś nie podoba to nawet karabinem jej nie zmusisz.
-Wiem, ale tu chodzi nie tylko o waszą przyszłość, ale i o moje życie z Christiną. Nie chcę żeby moja córka patrzyła na mnie złowrogo, ale czy nie potrafisz jej jakoś przekonać ? Wy jesteście z całej rodziny najbliżej, bo jesteście rodzeństwem. Nie możesz nic zrobić Harry ?
-Nie wiem. Spróbuję do niej zadzwonić i porozmawiać, bo wrócić nie mogę do domu od tak. Zespół mnie potrzebuje, mam próby. Jedyne co to telefon lub Skype.
-Dobrze dziękuję synu to dla mnie wiele znaczy.-uśmiechnął się. Muszę przyznać, że mój ojciec się zmienił. Zaczął się interesować rodziną tylko czemu tak późno ? Stał się taki bardziej wrażliwy ?
Pożegnałem się z nim i pojechałem windą na górę. Kiedy szedłem do pokoju usłyszałem jak za mną otwierają się drzwi, a potem moje imię. Odwracam się i widzę Niall'a z paczką żelków. A jakżeby inaczej.
-Co jest Niall ?
-Chodź.-wszedł do środka, a ja zaraz za nim. Zamknąłem drzwi i spojrzałem na blondyna. O co mu chodzi ?
-No co jest Horan ?
-Musisz mi pomóc.
-W czym ?
-Nie mam pojęcia co kupić Samir na urodziny.
I w pewnym momencie mnie oświeciło. Przecież ja nie wiem kiedy Samir ma urodziny. Niech to szlag.
-Nie wiedziałeś prawda Harry ?
-No nie, nie miałem pojęcia. Kiedy ma ?
-27 marzec.
-Och, no to za równy miesiąc.
-Taa dobra to zrobimy tak jutro rano do mnie przyjdziesz i coś wymyślimy.
-Okej, a później pomyślimy nad imprezą urodzinową.
-Spoko to idę.
Wyszedłem i skierowałem się do pokoju. Czy jeszcze ktoś coś będzie ode mnie chciał ?
Wszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko.Jak miło, ale gdzie jest Samir ? Pewnie siedzi u El. No trudno dam jej trochę prywatności.Wziąłem pilota i zacząłem przerzucać kanał za kanałem. Po godzinie do pokoju weszła Samir, a za nią El. Obie miały pełno toreb. No to pewnie zaraz będzie pokaz mody.
-Hey skarbie właśnie myślałem gdzie się podziewasz ?
-I co wymyśliłeś ?
-Że jesteś z El, ale, że na zakupach to nie wiedziałem.
One tylko się zaśmiały. Dobrze, że El od razu poszła i nie musiałem jej wyganiać, bo pewnie poszłaby do Louis'a. Samir usiadła na łóżku i zaczęła zdejmować buty. Siedziała do mnie, więc objąłem ją od tyłu i pociągnąłem do siebie tak, że leżała obok mnie.
-Dawno cię nie widziałem-pocałowałem ją w czoło.
-Wybacz, że postanowiłam spędzić trochę czasu z moją przyjaciółką.
-Kiedy wyszłaś ?
-Zaraz po obiedzie ?
-I mówisz mi, że spędziłaś z nią trochę czasu ? Nie było cię cztery godziny.Powinienem się obrazić.
-Nie obrażaj się to tylko cztery godziny.
-Tylko cztery.-westchnąłem rozbawiony.
-To co oglądamy jakiś film ?
-Zapomniałaś kochanie, że za 10 minut muszę jechać na koncert.
-O jejciu przecież ty masz dziś koncert racja. Ostatnio w ogóle nie mamy czasu dla siebie nie mamy Harry. Ty koncertujesz, a ja tu siedzę z Eleanor cały dzień.
-Zrozum, że to nie moja wina. To moja praca. Za trzy dni mam tydzień wolnego. Pojedziemy gdzieś i odpoczniemy.
-Dobrze.

Singapur, Singapur

Samira

Tak ja powiedział Harry kilka dni temu wyjedziemy gdzieś i odpoczniemy. No więc wyjeżdżamy do Singapuru. Niestety nie udało się przebłagać Niall'a jedzeniem abyśmy sami tam pojechali, więc Horan jedzie z nami, a wraz z nim Zayn, Liam i Louis. Chłopcy uznali, że jeśli tam zostaną do końca tygodnia nie będą musieli daremnie lecieć samolotem z Londynu na ich następny koncert.
Postanowiliśmy wylecieć w środku nocy. Wszystkie walizki były już zapakowane do samochodu. Znaczy tak myśleliśmy.
-Chłopcy, a gdzie bagaż Niall'a ?-zapytał Paul.
-Jak to ? Nie ma jego walizki ?-spytał Tommo. Paul pokręcił przecząco głową.
-No ja mu chyba zaje....znaczy się już idę po niego.-powiedziałam po czym ruszyłam w stronę pokoju blondyna.
Po cichu weszłam do jego pokoju. Nialler jeszcze w najlepsze spał. Podeszłam do jego łóżka i krzyknęłam najgłośniej jak umiałam.
-NIALLER !
Blondyn natychmiast się obudził.
-Chryste Samir co się stało ?
-Jeszcze się pytasz chciałeś lecieć do Singapuru, a teraz już nie chcesz ?
-Przepraszam, ale widocznie budzik mi nie zadzwonił.
-No dobrze, a teraz wyłaź z tego łóżka i się ogarnij, bo za chwilę wyjeżdżamy.-powiedziałam i poszłam do drzwi. Niall coś wybełkotał, ale tego nie zrozumiałam.Kiedy znalazłam się w holu stał tam tylko Harry.
-I co ?
-Budzik mu nie zadzwonił, ale zaraz będzie.
-To jest Niall. On zawsze coś wywinie. Poszliśmy do samochodu, a po dziesięciu minutach był już pan spóźnialski.
Lot nie trwał długo, bo zaledwie półtorej godziny. Kiedy słuchałam muzyki ktoś szturchnął mnie w ramię. Okazało się, że to Harry. Chciał mi pokazać widok za oknem.
-Piękny.
-Też tak sądzę.
Od razu po wyjściu z samolotu skierowaliśmy się do prywatnej willi, którą chłopcy wynajęli.
-O jacie jak tu pięknie ! -zaczęłam wzdychać.
-Tak mamy nawet prywatny jacht.-powiedział Liam.
-Naprawdę to naprawdę niesamowicie. Nie mogę się już doczekać.
-Dobrze idziemy do swoich pokoi i widzimy się tu za pół godziny w strojach kąpielowych.-powiedział Louis.
-Dlaczego w kąpielowych ?-spytał Niall.
-Bo myślisz, że po co my ten jacht wynajęliśmy panie Horan ?
-Nie wiedziałem, że popłyniemy nim już pierwszego dnia i tak wcześnie panie Tomlinson.
-Dobra, dobra idziemy chłopcy.-wtrąciłam się w ich rozmowę. Wszyscy się rozeszliśmy i punktualnie za pół godziny byliśmy już na jachcie. Jedliśmy tam, pływaliśmy w oceanie i na motorówce, a także tańczyliśmy gdy się zrobiło ciemno. Harry w ogóle nie opuszczał mnie na krok.Miło, że w końcu mogliśmy spędzić trochę czasu. Późno w nocy kiedy to Niall już śpiewał disco polo, bo wypił cztery kieliszki viskey popłynęliśmy do naszej wilii. Kiedy byłam już w łóżku otwarłam laptopa od Harry'ego. Natknęłam się na jakiś temat o Harry'm, więc go otwarłam.

" Czy młoda gwiazda chce wywołać skandal ? Taylor Swift w swoim nowym teledysku trzyma w ręku łańcuszek, który niegdyś nosił jej chłopak Harry Styles. Cz Taylor chce skompromitować piosenkarza i jego wiernych fanów czy też może chce do niego wrócić pozbywając się jego obecnej dziewczyny Samiry Horan(19l) ? Zobaczcie teledysk i wyraźcie swoją opinię."





No co za....kobieta. Jeśli chce naprawdę do niego wrócić to będzie musiała najpierw rozprawić się ze mną, a ze mną nie ma tak łatwo. Nie obchodzi mnie, że jest sławna, ma kupę forsy i jest starsza. Ze mną nie wygra.
-Bez wartościowa zołza.-wyszeptałam.
-Mówiłaś coś kochanie.-powiedział Harry wychodząc z basenu.
-Nic ważnego.-powiedziałam i zamknęłam laptop.
-Jutro pojedziemy zwiedzać miasto. To naprawdę cud architektury.
-Wiem widziałam na zdjęciach.
-Samir powiedz mi co się dzieje nie podoba ci się tutaj prawda ? Kurde mówiłem chłopakom żeby nie jechali.
-Nie, tu jest przepięknie Harry. Po prostu jestem zmęczona tym dniem wiesz. Był naprawdę wyczerpujący.
-Tak chyba masz rację. Ja też jestem wykończony tym pływaniem. Mam nadzieję, że jutro tak nie będzie.
-Ja też to co idziemy spać ?
-Teraz ? Jest po północy. Liam siedzi jeszcze w siłowni, a chłopcy pływają w basenie.
-No to co ?
-Mi się nie chce spać, ale jak ty chcesz to śmiało możesz zasnąć tylko pamiętaj, że jutro pobudka jest o 9:00.
-Dobrze nastawiłam już budzik na 8:00 w razie czego cię obudzę.
-Dziękuję skarbie.-pocałował mnie we włosy i objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego tors.
-A teraz śpij. Jutro czeka cię ciężki dzień.



08 lutego 2015

Rozdział 22

Osaka, Japonia

Samira 21:06

-Natychmiast zadzwońcie po pogotowie !-Niall krzyknął, a jeden z ochroniarzy, który potrafił japoński wyjął telefon i zadzwonił po pomoc. W tym czasie Louis udzielał Harry'emu  pierwszej pomocy.
-Dawaj Harry nie zostawiaj nas!-Liam panikował i płakał jednocześnie.
-Harry budź się, odezwij się !-krzyczał Niall. Ja płakał w ramiona Zayn'a. Co się tak nagle stało ? Dlaczego zemdlał ? Przecież kilka minut temu miał koncert i biegał po scenie jak szalony.
-Zaraz przyjedzie karetka.-do pokoju wpadł Paul. Kazał się odsunąć chłopakom i zaczął naciskać na jego klatkę piersiową i robić sztuczne oddychanie, ale on się nie ruszał, nie dawał znaków życia. W końcu do pokoju przyszło trzech ratowników. Jeden sprawdził puls, a po zostali dali mu sztuczny tlen i przenieśli na nosze.
-Żyje.-powiedział i gdyby nie Malik leżałabym na ziemi.
-Zabieramy go do szpitala.
Chwilę później wszyscy byliśmy w samochodzie i jechaliśmy do szpitala. Co jakiś czas ocierałam łzy. Niall ciągle mówił, że wszystko będzie dobrze, że to z przemęczenia. Tak jasne, ile oni mieli dopiero koncertów 8 ?
-Jak to się w ogóle stało ?-spytał w pewnej chwili Liam ?
-Właśnie, przecież na koncercie był zdrowy jak ryba i skakał po scenie.-zdziwił się Zayn.
-Nie do końca.-szepnął Louis.
-Co ?- spytał Niall.
-Widziałem jak się męczy śpiewając "Alive". Prawie musiał usiąść.
-I ty to mówisz dopiero teraz !? Jak mogłeś tego nie zauważyć, że on nie wyrabia !?-zaczęłam krzyczeć na niego z emocji.
-Cicho Samir, zaraz dojedziemy. Nie będziemy się teraz martwić przez kogo albo co Harry zemdlał.
Po kilku minutach wjechaliśmy na parking przy szpitalu. Wprost wyleciałam z samochodu i pobiegłam do środka. Zauważyłam napis recepcja, a tuż za nim panią, która uparcie gadała przez telefon.
-Przepraszam bardzo w, której sali leży Harry Styles ?
-A pani jest z rodziny ?
-Jestem jego dziewczyną.-odpowiedziałam z dumą.
-Przykro mi pani, ale nie mogę pani udzielić informacji i stanie pana Styles'a. Mogę to robić tylko dla....-przerwała w połowie zdania i gapiła się tępo na wejście. Zapewne chłopaki weszli. -Albo wie pani co niech pani wejdzie tylko proszę nie pisnąć ani słówka. Pan Styles leży w sali 381 na trzecim piętrze.-powiedziała łagodnie.
-Dziękuję.-krzyknęłam i pobiegłam do windy, a chłopcy za mną. Była to chyba najdłuższa podróż windą w moim życiu. Gdy drzwi się rozsunęły wybiegłam z windy i szukałam pieprzonej sali o numerze 381.
-Przepraszam bardzo panienko czego panienka szuka ?-spytała mnie jakaś pielęgniarka.
-Em....sali 381. Tam leży mój...
-Chłopak tak wiem. Pan Styles ma się dobrze i aktualnie śpi, a sala jest na końcu korytarza po prawej stronie.
-Dziękuję, a można tam wejść.
-Przykro mi, ale nie ma takiej możliwości. Doktor Brown aktualnie bada pana Styles'a.
-Aha dobrze dziękuję pani.
Usiadłam na krześle pod salą 381 i gapiłam się tempo w ścianę. Będę tu czekać choćby wieczność żeby mnie wpuścili. Przede mną kucnął Niall.
-Samir, wiemy już co z nim. Możemy jechać. Paul, Ben i Jullian tu zostaną.
-Nie Niall i nie próbuj nawet mnie zmuszać do wyjścia. Będę tu czekać choćby była wojna i tak tu wejdę.-powiedziałam stanowczo. Niall widząc, że nic nie zdziała. Powiedział coś chłopakom.
-Dobrze Samir zrobimy tak. Ty, ja, Louis i Paul tu zostaniemy, a reszta pojedzie do hotelu okej ?
-Okej.
Niall westchnął i usiadł obok mnie. Paul pofatygował się przynieść nam po gorącej czekoladzie. Po jej wypiciu od razu zasnęła wtulona w Niall'a, a 3 godziny później obudzona.

Harry 01:21

Powoli otwierałem oczy mając nadzieję, że będę leżeć w przytulnym łóżku, obok będzie leżeć moja dziewczyna, a gdy wyjdę na balkon zobaczę krajobraz miasta....no właśnie jakiego miasta ?
Otwieram oczy, a tu co ? Budzę się w szpitalu, a obok siedzi Paul z Louis'em. Co ja tu takiego robię ? Gapię się na nich jak na kosmitów i odwrotnie. Jestem zszokowany, bo nie wiem co mam powiedzieć.
-Jak się czujesz Harry ?-Louis odzywa się pierwszy.
-Em.....dobrze ? Co ja tu robię ?
-Zemdlałeś po koncercie. Louis i ja próbowaliśmy cię uratować, ale nic nie robiłeś. Nie oddychałeś, nie ruszałeś się. Samir płakała w koszulkę Zayn'a. Dopiero pod twoją salą się uspokoiła.
-Pod moją salą ? Ona tu jest ?
-Tak śpi z Niall'em na krzesłach. Zapomniałem go obudzić, bo tak nagle się obudziłeś. Już po nich idę.-wyszedł z sali i za chwilę w drzwiach widziałeś Samir, która biegła w moją stronę. Od razu przytuliłem ją do siebie, a ta znowu zaczęła płakać. Teraz na serio nie wiem dlaczego płacze. Po chwili zobaczyłem Niall'a, a za nim lekarza.
-Tak się bałam o ciebie Harry. Zemdlałeś tak nagle, że nie miałam co zrobić i cię złapałam. Następne minuty to były dla mnie katorga. Siedzenie tu i
-Spanie.-ziewnął Niall.
-W każdym razie bałam się o ciebie Harry.
-Już wszystko dobrze Samir. Nic mi nie jest.-pocałowałem w ją czoło, a potem dałem jej usiąść obok Horan'a.
-Więc jak słyszałem pan zemdlał ?-spytał lekarz.
-Na to wygląda.
-Był pan ostatnio zmęczony, albo jakieś inne niepokojące obawy pan zauważył w swoim organiźmie ?
Już miałem odpowiedzieć, ale moja dziewczyna mi przerwała.
-Śnią mu się koszmary .-tylko nie to. Samir po co ty to powiedziałaś ?
-A to ciekawe długo tak pan ma ?
-Eeeee 5 dni ?
-To zdecydowanie za dużo, a co do badań to po prostu pan był przemęczony.Niedobór czerwonych krwinek, które transportują krew do mózgu jakby zatrzymały transport przez co był pan chwilę nieprzytomny, ale już wszystko gra.
-Ekstra mogę wyjść ?
-W środku nocy ? To raczej niemożliwe. Jutro pana rano wypiszę.-powiedział i sobie poszedł.
-Naprawdę jest środek nocy ?-spytałem.
-No. Tyle to wszystko trwało. Louis płakał podczas ratowania cie....-nie dokończył, bo w pewnym momencie Samir kipnęła się na jego kolana. Myślałem, że zemdlała, ale ona była śpiąca.
-Połóżcie ją obok mnie.
-Harry to niestosowne to szpital.-ostrzegł Paul.
-Trudno.-chłopaki położyli ją obok mnie, ja otuliłem ramieniem moją dziewczynę przez co po chwili zasnęła.

Rano kiedy się obudziłem Samiry już nie było, ale za to chłopaki wraz z Ben'em, Paul'em i Samir stali nade mną.
-Harry ubieraj się.-powiedział Liam. Paul pomógł mi wstać, a chłopaki zaczęli się śmiać. Bo to takie dziwne widzieć faceta w czymś takim. Zero szacunku dla chorego. Ubrałem się, a potem zjechaliśmy windą na dół i poszliśmy do recepcji.
-Panie Styles tu ma pan wypis i do tego zaproszenie.
Na co ?-spytałem zdziwiony.
-Na wizytę do psychiatry.
-Do kogo ?-spytał Louis.
-Do psychiatry. Pan Styles nie może myśleć, że koszmary co noc to naturalna rzecz. Coś trzeba z tym zrobić, więc proszę i nie dozobaczenia.
-Tak do nie dozobaczenia.
Od razu pojechaliśmy do hotelu gdzie musiałeś zmyć z siebie ten zapach ze szpitala. Ubrałem rzeczy, w których czuję się wygodnie i zjechałem na dół do restauracji gdzie musiałem się pożądnie najeść. Byłem głodny, a to żarcie w szpitalu było do bani. Wieczorem pojechałem na koncert. Wypiłem kilka butelek wody i zjadłem pełno marchewek za co Louis jak się dowie to mnie udusi, ale musiałem, bo muszę pobudzić krążenie krwi. Także dzień skończył się bardzo dobrze mając u boku czterech wspaniałych kumpli i cudowną dziewczynę.