28 marca 2015

Rozdział 29

Republika Południowej Afryki, Johannesburg 8:03

Samira

Pół nocy nie przespałam. Harry nie miał prawa tak na mnie naskakiwać. Powinien mi dziękować za to, że się przejmuje jego przyjacielem mimo, że to nie mój obowiązek. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Niall'a.
-Namyślałaś się już ?
-Te...tak jasne.
-No to teraz mi powiedz co się stało. Dlaczego wczoraj płakałaś ?
-No bo Harry.....
-No. Co takiego zrobił ?
-My....my tak jakby się pokłóciliśmy.
-O co ?
-Chyba raczej o kogo. Pokłóciliśmy się o Zayn'a.
-O Zayn'a ? Czy ja dobrze słyszę ?
-Tak. Stwierdziłam, że po tym wszystkim co go spotkało powinien mieć u was wsparcie. Jesteście przyjaciółmi. W jednym zespole, a psycholog czy durna rozmowa mu nie pomoże.
Niall nerwowo zaczął pocierać szyję.Czyli coś się napewno stało niedobrego.-Ty coś ukrywasz.
-Samir, bo ja......znaczy się...bo Zayn....on tak jakby odszedł z.....z One Direction.
W jednym momencie moja złość do Harry'ego i całego świata zmieniła się w zaskoczenie i wielki smutek. Jak Zayn może odejść z zespołu no jak  ?
-Ale po co Perrie....
-Perrie przyjechała tylko żeby go zabrać do Londynu. Za godzinę wylatują..Teraz zaczyna swoje życie. To co robił dla fanów nie sprawiało mu to radości.-w pewnym momencie zaczęłam płakać.-Nie płacz Samir. Wiem, że to przykre. Sam miałem ochotę się rozpłakać kiedy zadzwonił do nas Simon i to powiedział. Prawdę mówiąc to Liam i Harry najbardziej to przeżyli.Płakali pół nocy zanim Paul ich ogarnął.
-Nie płaczę dlatego, że Zayn odchodzi choć myślę, że to była dobra decyzja. Jeśli nie czerpał z tego radości to lepiej,że odszedł.
-To dlaczego płaczesz ?
-Bo nakrzyczałam na Harry'ego nie mając argumentów.
-Nie wiedziałaś o tym.
-Mimo to czuję się winna.
-Gadasz jak Louis kiedy przyszedł do mnie po zerwaniu z El.-powiedział cicho. W jednej sekundzie mój smutek zniknął. Nialler popatrzył na mnie, a potem schował twarz w dłonie.-Boże co ja zrobiłem ! Tommo mnie zabije.
-Niall? Jakie zerwanie ? Proszę powiedz mi.
-Dobra. I tak byś się kiedyś dowiedziała. Dwa tygodnie temu Louis i Eleanor zerwali ze sobą. Louis czuł się dotknięty tą całą sprawą. Przyszedł do mnie i zaczął gadać głupoty, że jest idiotą i takie tam.
-Ale czemu zerwali ?
-Nie wiem. Nie powiedział mi. W sumie to dobrze, bo nie chciałbym wchodzić im w drogę.
-Aha. Dobrze to nic ja już idę do siebie.-powiedziałam i wstałam z łóżka.
-Potrzebujesz czegoś ?
-Tak walnąć w coś.-powiedziałam i wyszłam na korytarz zamykając drzwi. Teraz miałam dylemat. Chciałam iść do Zayna żeby się z nim chociaż pożegnać, do Louis'a  żeby mu wszystko wygarnąć i do Harry'ego przeprosić za swój błąd. Uznałam, że najpierw pójdę do Zayna. Zatrzymałam się pod jego pokojem. Akurat ochroniarze wynosili bagaże. Zajrzałam do środka i zobaczyłam go siedzącego na łóżku. Weszłam i cicho się odezwałam.
-Cześć Zayn.
-O Samir witaj.
-Chciałam się tylko pożegnać.Dowiedziałam się przed chwilą.
-Przepraszam, że cię zawiodłem. Uznałem, że tak będzie najlepiej, ale najwidoczniej Niall ma za długi jęzor.-lekko się uśmiechnął. Usiadłam obok niego.
-Nie przepraszaj. Widoczniej tak będzie dla ciebie najlepiej. 22 lata to młody wiek. Na pewno dasz radę temu wszystkiemu. Musisz widocznie od tego odpocząć, bo jednak One Direction pracuje najciężej. Co roku nowe albumy i inne trasy koncertowe. W takim tępie nie da się normalnie wyrobić i to normalne, że człowiek się stresuje.
-Ty aniołem jesteś wiesz ? Mogę po zazdrościć Harry'emu takiej dziewczyny, która jest jednocześnie dziewczyną-psychologiem.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam się.
-Na mnie już pora.-wstaliśmy.-Naprawdę to była prawdziwa przyjemność cię poznać. Jesteś szczerą, ładną, miłą dziewczyną i mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy na twoim ślubie.
-Chyba twój będzie pierwszy prawda ?
-Możliwe, ale na twój i Harry'ego mnie zaprosisz ? Będę szczęśliwy, że Harry w końcu poślubi dziewczynę, którą kocha, a nie taką, która jest z nim dla kasy.
-Prawda.
-W takim razie dozobaczenia kiedyś.-rozłożył ramiona i mnie przytulił.-Będę tęsknił, naprawdę.
-Ja też będę tęskniła i mam nadzieję, że kiedyś będziesz szczęśliwy.
-Ja też mam taką nadzieję.
Pożegnałam się jeszcze z Perrie i wręcz pobiegłam do pokoju Louis'a. Weszłam bez pukania.Chłopak leżał na łóżku i patrzył na mecz. Widząc mnie na jego twarzy malował się szok i zdziwienie. Wyłączył telewizor i podniósł się do pozycji siedzącej.
-Samir , coś się stało ?
-Jak śmiesz udawać, że nie wiesz o co chodzi ?-podeszłam do niego pewnym krokiem i spojrzałam mu w oczy.-Jak mogłeś zerwać z taką cudowną dziewczyną Tomlinson ?
-A więc o to ci chodzi.-spuścił głowę.
-Tak o to.-usiadłam na przeciw niego.-Ty byłeś z nią ponad 4 lata. Co sprawiło, że z nią zerwałeś ?
-Ja z nią zerwałem ? To ona ze mną zerwała.-oburzył się.
-Niall mi powiedział, że....
-Niall zawsze coś przekręci.To ona ze mną zerwała, a wiesz dlaczego ? Bo nie mogła już wytrzymać tej rozłąki.
-Jakoś poprzednie trasy wytrzymała.
-Ale teraz to co innego. Musimy nagrać nowy album, bo jak wiesz Zayn odszedł. Tym bardziej nie miał bym czasu. W sumie uważam, że to dobra decyzja. Ta miłość co była jakiś czas temu wygasała. Teraz mam nową śliczną dziewczynę, więc...
-Ty masz nową dziewczynę i jeszcze masz czelność mi patrzeć w oczy !?  W jakim ty świecie żyjesz !?
-Proszę Samir ty nic nie zrozumiesz. Moje życie nie jest takie jak Harry'ego. Ja nie mam wielkiego popytu na dziewczyny jak on. On mógłby mieć każdą, a ma tylko ciebie, bo cię kocha jak nikogo innego, więc nie oczekuj, że będę teraz mieć życie usłane różami. Może schrzaniłem sprawę, ale to moje życie.-powiedział swoim niskim głosem tak,że aż skręciło mnie w żołądku. Może miał rację ? Przecież to jego życie, a mi nic do tego.
-Louis.-spojrzał na mnie.-Jesteś moim najlepszym przyjacielem jakiego mam. Martwię się po prostu o ciebie. Już nie chodzi o naszą rozmowę, ale chodzi o zespół. Zayn odszedł teraz ty możesz mieć problemy przez to, że z nią zerwałeś. Chcesz to wszystko zepsuć ?
-Tak to jest jak się dziewczyną martwią. Później jest jeden wielki problem.-to było przykre. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. czy on właśnie mnie obraził ?  W moich oczach stanęły łzy. Nie chciałam się przed nim rozpłakać, ale wraz z tą pierwszą łzą poleciały następne. Siedzieliśmy w ciszy, aż do momentu kiedy Tomlinson się zorientował, że coś jest nie tak. Podniósł głowę i wyszerzył oczy. Natychmiast mnie przytulił, a rozpłakałam się na dobre. Próbował mnie uspokoić, ale to nic nie dało, więc się poddał. Postanowił poczekać, aż się uspokoję i po kilku minutach opanowałam się.
-Samir to...to nie miało tak wyglądać. Jestem facetem i z natury wiem, że dziewczyny są wścibskie i wtrącają się w nie swoje sprawy, ale ty taka nie jesteś zrozum. Zapomnij o tym co powiedziałem. To było pod wpływem emocji. Nie chcę się z tobą o coś kłócić co później naraziłoby naszą przyjaźń. Myślę, że ten związek, w którym teraz jestem chyba i tak nie wypali. Przy niej nie czuję tego co przy El. Zostanę sam i poczekam na miłość.-oderwałam się od niego, a on się lekko uśmiechnął.-I już więcej nie płacz. Jesteś wspaniałą dziewczyną, a ja nie zasługuję na twój płacz.
-Rozumiem.-wychrypiałam cicho i wstałam.-Cześć Louis.-wyszłam na korytarz zamykając drzwi. Co mnie napadło żeby do niego przyjść. Nie umiem rozmawiać z nim. Po raz drugi w tym dniu płakałam, a jeszcze czekała mnie rozmowa z moim chłopakiem. Zapukałam i po chwili otworzył mi Harry. Był zaskoczony moim widokiem. Z daleka dostrzegłam wory pod oczami. A więc nie spał , bo płakał.
-Samir ja...
-Przepraszam-rzuciłam się na niego i zaczęłam ponownie płakać. On tylko zamknął drzwi i przytulił do siebie.Usiadł na łóżku, a ja mu na kolanach i płakałam w jego koszulę. Miałam gdzieś, że za godzinę jest koncert.
-To ja przepraszam. Nie powinienem na ciebie krzyczeć. Jesteś moją dziewczyną i muszę mieć dla ciebie szacunek.
-Ale to moja wina. Ja nie wiedziałam, że Zayn odchodzi i bezpodstawnie cię oskarżyłam.
-Mogłem ci powiedzieć, ale Zayn uznał, że tak będzie lepiej.
-Wiem. Nie chcę już o tym rozmawiać.
-Ja też nie.
Leżeliśmy w ciszy, którą przerwałam.
-Płakałeś ?
-Całą noc. Wiedziałem, że poszłaś do Niall'a, ale nie chciałem do ciebie iść. Stwierdziłem, że Niall ci wypaplał wszystko, bo ma nie wyparzony język.-uśmiechnęłam się.-Więc pozostało mi tylko czekać, aż tu wrócisz.
-Byłam jeszcze u  Zayn'a żeby się z nim pożegnać. Naprawdę mi przykro Harry. Słyszałam, że ty najbardziej to przeżyłeś.
-Zgadza się, ale rozumiem jego decyzję. Przecież będziemy się ze sobą kontaktować.
-Taa. Wiesz byłam jeszcze u Louis'a.-Hazza podniósł na mnie wzrok.
-Powiedz, że nie byłaś tam z powodu jego zerwania.
-Owszem. To był główny powód.
-Boże skarbie nie wplątuj się w to.To nie ma sensu.
-Wiem i twój przyjaciel mi to uświadomił.
-Cieszę się.
Po kilku minutach ktoś zapukał do drzwi. Nie chciało nam się wstawać, bo miło sobie leżeliśmy, więc osoba sama się wprosiła.
-Harry jedziemy na koncert.-po głosie stwierdziłam ,że to Paul.Podszedł do łóżka i spojrzał na nas.  -Naprawdę Styles wiem, że to miłe uczucie sobie tak leżeć obok swojej dziewczyny, ale musisz naprawdę iść
-Wiem już wstaję.-chłopak podniósł się z łóżka. Miał poczochrane włosy, które sprawiały, że wyglądał słodko. Na samą myśl się uśmiechnęłam na co Harry dziwnie się na mnie dziwnie popatrzył i lekko pocałował w usta. Poprawił bandanę i wyszedł z pokoju. Ja natomiast rozkoszowałam się ciepłem poduszki, na której przed chwilą leżał i po chwili zasnęłam.

20 marca 2015

Rozdział 28

                                 tekst napisany kolorem pomarańczowym to sen


Wielka Brytania , Londyn  7:06

Samira
                                  
                        Poczułam lekki wiatr pod moimi nogami w okolicach twarzy. 
                        Miałam wrażenie, że leżę na łące, a wokół mnie unosi się zapach świeżych kwiatów i                                      egzotycznych......owoców ? 

Otworzyłam oczy i okazało się, że wiatr był spowodowany tym, że Harry niósł mnie na rękach na dół, a zapach kwiatów i owoców to jego perfumy, które mu podarowałam na 21-e urodziny.
-Co się dzieje ?-powiedziałam cicho. Widocznie on to usłyszał, bo gdy znalazł się w salonie zwolnił trochę tempo.
-Cii.....idź spać Samir, bo czeka nas długa droga.
-Czemu ?
-Dzisiaj jest koncert w Johannesburgu, a między Londynem, a RPA jest 6 godzin różnicy także musimy szybko jechać na lotnisko i wylecieć, bo koncert zostanie odwołany.
-Mówiłam żeby nie lecieć do Anglii, a wy jak zwykle wiecie najlepiej i....
-To już nie twój interes. Przylecieliśmy tu, bo chcieliśmy i odprawiliśmy twoje urodziny.
-Ale....
-No już cicho.-powiedział i posadził mnie w samochodzie gdzie siedzieli już Niall i Louis.
-Cześć Samir jak się spało ?-spytał blondyn.
-Źle.-powiedziałam leniwie i oparłam się o jego ramię. On jedynie się zaśmiał i pogłaskał mnie po plecach. Mimo, że był tylko moim kuzynem mógłby dorównać Harry'emu. Po chwili zjawiła się pozostała trójka i mogliśmy w spokoju pojechać na lotnisko chociaż z tym spokojem to przesadziłam, bo Paul jechał chyba 200 km/h. Po 10-u minutach byliśmy przed samolotem.
-Harry bierz Samir na ręce - powiedział Niall gdy wysiadał. Hazza widząc, że sama nie pójdę wziął mnie na ręce i wbiegł ze mną do samolotu. Posadził n fotelu i zapiął mi pasy. W końcu kiedy wszystko było opięte na ostatni guzik samolot wzbił się w powietrze, a ja zasnęłam wtulona w Styles'a.

Republika Południowej Afryki ( RPA ), Johannesburg 17:30

Podniosłam leniwie powieki i ujrzałam chłopców stojących przed lustrem. Zastanawiałam się po co oni się tak stroją i doznałam olśnienia. Widocznie zdążyliśmy dolecieć. W pewnym momencie Harry obrócił się i dostrzegł, że już nie śpię, więc uśmiechnął się lekko i usiadł obok mnie.
-Wyspałaś się ?-zaczął gładzić mnie po głowie.
-Być może.
-Co jak co, ale kłamać to ty nie umiesz.Za dobrze cię znam.-powiedział na co lekko się uśmiechnęłam. W pewnym momencie do pokoju wszedł Paul oznajmiając, że muszą iść na scenę.
-Chcesz zostać czy iść do hotelu ?
-A jak myślisz ? Zostałam obudzona o siódmej nad ranem, bo takim pięciu cepom wspomniało się, że mają koncert na innym kontynencie.-powiedziałam oburzona i mogłam nawet poczuć, że Harry siedzi nade mną uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Rozumiem w takim razie dozobaczenia skarbie.-pocałował mnie w czoło i poszedł przy okazji mówiąc Paul'owi żeby zawieść mnie do jego pokoju hotelowego. Podczas gdy usłyszałam pierwsze dźwięki " Clouds" kilku ochroniarzy zabrało mnie do samochodu i pojechaliśmy do hotelu. Kiedy dotarliśmy jeden z ochroniarzy musiał iść ze mną, ale ja się upierałam, że pójdę sama. Po jakimś czasie poddał się i dał kartę-klucz do pokoju Harry'ego.Podczas gdy szłam długim korytarzem do pokoju Styles'a, który znajdywał się na samym końcu usłyszałam płacz dziewczyny.
Przystawiłam ucho do drzwi i rozpoznałam głos.Lekko otworzyłam drzwi i ukazała mi się postać blondynki. Chyba usłyszała jak weszłam i się obróciła. Kiedy mnie zobaczyła podbiegła i przytuliła się do mnie.
-Samir.-wyszeptała.
-Perrie. Co...co ty tu robisz nie powinnaś być w trasie ?-w końcu na mnie spojrzała.
-Odwołali nam kilka koncertów, które odbędą się później.
-Dlaczego ? Dlaczego tu przyleciałaś ?
-Ponieważ Zayn ma problemy. Nie radzi sobie ze sławą. Staram się wszystkich zapewniać, że wszystko jest dobrze odkąd opuści te trzy koncerty. Że się kochamy itd., ale musiałam przylecieć, bo nie mogłam wytrzymać. Muszę go wspierać, bo te jego problemy szybko się nie skończą. Psycholog powiedział ,że jest poprawa, ale wolę dmuchać na zimne.-powiedziała zrozpaczona. Mimo wszystko rozumiałam ją. Zayn opuścił trzy koncerty, bo nie mógł sobie poradzić ze sławą.
-Dobrze w takim razie...hm. Chyba zostawię cię samą co ? Potrzebujesz dać upust swoim emocjom.
-Tak to dobry pomysł. Mimo wszystko dziękuję, że wpadłaś. Dawno się nie widziałyśmy.-uśmiechnęła się lekko. Odwzajemniłam jej uśmiech i poszłam do pokoju Harry'ego. Otworzyłam drzwi i nie mogłam uwierzyć.Pokój hotelowy był niesamowity. Weszłam na balkon skąd był przepiękny widok na miasto. Nie wiem ile tam czasy stałam i po prostu się gapiłam, bo pod hotelem zjawiły się dwa czarne samochody, a z nich wysiedli chłopcy. Po kilku minutach do pokoju wszedł Harry, który przytulił mnie od tyłu kładąc głowę na moim ramieniu.
-Widziałam się z Perrie.
-Tak ?
-Tak.Przyleciała tu w związku z sprawą dotyczącą Zayn'a.
-Aha. Cóż przykro mi z tego powodu.
-Czemu wy, a zwłaszcza ty potrafisz żyć normalnie, a on nie ?
-Może dlatego, że spotkał go kilka nie miłych rzeczy ostatnio. Zrozum, że nie każdy potrafi się odnaleźć się w tym świecie.
-Ale ty się odnalazłeś.-obróciłam się przodem do niego.
-Ja się odnalazłem, bo mam ciebie.
-A on ma Perrie.-wyczuwałam napiętą atmosferę między nami.
-Oni nie widzą się tak często jak my. Z resztą ja nie zrobiłem kilku okropnych rzeczy jak on.
-Zdjęcie z kobietą ciężarną to okropna rzecz. Zwalasz całą winę na swojego przyjaciela z zespołu ?
-Nie to miałem na myśli.
-Ale ja to tak zrozumiałam. On też potrzebuje nie tylko pomocy psychologa, ale i waszej. Jesteście zespołem, przyjaciółmi, którzy mają się wspierać w trudnych chwilach. Gdzie on ma twoje wsparcie ?
-Samir nie przesadzasz czasem ?
-Nie i dobrze o tym wiesz.
-Proszę skończmy ten temat. Mam dość.-powiedziałem i poszedłem do środka.
-I tak uciekasz przed problemami ?-nie wytrzymałam.
-Samir do jasnej cholery!-warknął.- Skończ !
-Dobrze !-krzyknęłam i skierowałam się w stronę drzwi. Harry widząc co zamierzam zaczął mnie prosić.
-Samir ja nie chciałem. Przepraszam. Skarbie chodź- trzasnęłam drzwiami i skierowałam się do pokoju Niall'a. Weszłam bez pukania i od razu położyłam się na łóżku przytulając się do kołdry. Zaczęłam chicho płakać w poduszkę. Po chwili do pokoju wpadł Nialler. Widząc mnie w takim stanie przytulił mnie z całej siły .
-Nie chcę o tym teraz mówić. Pogadamy jutro.-to wszystko co mogłam w tamtej chwili powiedzieć.

13 marca 2015

Rozdział 27

Londyn, Wielka Brytania 13:16

Niall

Na kilka dni postanowiliśmy wrócić do Londynu z uwagi na to, że Samir ma dziś urodziny.
Wszystko było już gotowe. No.....prawie. Zayn od dobrych dwóch godzin wybiera kawałki, które będzie potem grał jako DJ, Liam i Louis poszli po tort z racji tego, że Harry nie potrafił go upiec mimo, że potrafi piec. W porządku potrafi gotować, piec, ale jak go próbował upiec to przez zawziętą rozmowę z Louis'em spalił biszkopt. Dlatego wczoraj szybko zamówiliśmy tort czekoladowy z napisem, bo to była jedyna deska ratunkowa. Wracając do naszych przygotowań nasz Harry dekorował cały salon, a basen podświetlił od dołu kolorowymi światełkami. Kiedy skończył pobiegł na górę i zaczął się szykować. Natomiast ja zajmowałem się listą gości. Zaprosiliśmy chyba połowę Londynu.  Ed'a, Grim'a, James'a Corden'a i innych cele brytów, ale nie zapomnieliśmy o najbliższych. Przyjdą też moi rodzice wraz z Greg'iem i Denis, ale także jej stara przyjaciółka, której imienia jakoś zapomniałem. Najtrudniejsze zadanie przydzieliliśmy Eleanor. Wyciągnęła trzy godziny temu Samir na zakupy po centrum handlowym i nie wrócą przed 16:00, więc spokojna głowa. W końcu usłyszeliśmy pukanie.Spojrzałem porozumiewawczo na Zayn'a. Musieliśmy być ostrożni, bo to mógł być każdy. Podszedłem chicho do drzwi i usłyszałem kopanie, a później głos Tomlinson'a.
-Kurde Niall otwórz te popieprzone drzwi, bo je wyważę.-podskoczyłem w miejscu i otworzyłem drzwi przyjaciołom. Mieli ogromny karton, który później postawili na blacie. Otworzyłem go i zobaczyłem tort oblany czekoladą.Zaburczało mi w brzucho co usłyszeli także chłopcy. Schowaliśmy go do lodówki i kontynuowaliśmy naszą robotę. Po dwóch godzinach ktoś zadzwonił do Tommlinson'a. Znudzony odebrał telefon nie patrząc kto dzwoni.
-Co !? Ale, że już!? Zatrzymaj ją jakoś!?El kochanie idźcie bardzo powoli ! Postaramy się jakoś ogarnąć pa.
-Co się stało ?-spytałem.
-One już wracają Niall !
-Cholera musimy się pospieszyć.-powiedziałem szybko i polecieliśmy wszyscy do swoich pokoi żeby się przebrać.Po pół godzinie byliśmy gotowi. No oprócz Styles'a. Chłopak się uparł, że umyje włosy, weźmie prysznic i zrobi inne pierdoły niewarte uwagi. Po pół godzinie byliśmy gotowi. Podczas gdy chłopcy przyjmowali gości poszedłem do jego pokoju. W łazience świeciło się światło, w której był
najprawdopodobniej Styles. Uchyliłem lekko drzwi i w lustrze było widać odbicie jak chłopak zapina właśnie koszulę. Przyznam, że każdej dziewczynie, która by tu stała zmiękły by kolana. Harry spojrzał w lustro i dostrzegł mnie szeroko się uśmiechając.
-Co Niall przyszedłeś popatrzeć jaki jestem przystojny ?
-Ta jasne stary.-prychnąłem.-Chciałem cię poinformować, że dziewczyny tu będą lada chwila, więc mógłbyś się pospieszyć z łaski swojej jeżeli nie chcesz żeby twoja dziewczyna się popłakała, bo ciebie tam nie ma.-powiedziałem i wyszedłem szybko. Zszedłem na dół gdzie była już masa ludzi. Przywitałem się z rodziną i przyjaciółmi. W pewnej chwili podszedł do mnie Louis i wziął na stronę.
-Słuchaj Niall dziewczyny będą tu za jakieś 5-10 minut, bo przed chwilą El do mnie dzwoniła i powiedziała, że wychodzą już z parku, a Samir dodatkowo zaczęła coś podejrzewać.
-Okej dzięki wszystkim się już zajmuję.-powiedziałem i rozeszliśmy się. W końcu usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk butów na koturnach. Spojrzeliśmy na schody, a tam stał Styles. Przyznam, że zdziwił mnie jego widok. Pierwszy raz widzę go bez rozpiętej koszuli i kapelusza na głowie. Przywitał się ze wszystkimi, następnie podszedł do mnie.
-I jak wyglądam ?
-Eeeeee dobrze....nawet bardzo.
-Nie wysilaj się Nialler.
-Uwaga dziewczyny już idą schowajcie się !-krzyknął Louis z drugiego końca pokoju. Schowałem się z Harry'm za blatem gdzie Liam będzie serwować drinki. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi, a potem wyskoczyliśmy krzycząc NIESPODZIANKA !

Samir  16:04

Podczas drogi do domu podejrzewałam, że chłopcy knują coś za moimi plecami i się nie myliłam. Kiedy wszyscy wyskoczyli nie wiedziałam gdzie podziać wzrok. Zobaczyłam rodziców Niall'a i Greg'a z żoną. Przyjaciół chłopców i całą ekipę. Dobrze, że ubrałam czarny garnitur z czarną koszulą i srebrnym krawatem, a na nogach miałam białe szpilki. Pierwszy do życzeń rzucił się Niall z prezentem jakim była gitara.
-Niall, ale ja nie mogę tego przyjąć.
-Ależ oczywiście, że możesz. Po to ją kupiłem żebyś nie brała bez pozwolenia mojej gitary.
-Przepraszam.-ale obciach.Następnie podeszli Louis z El, Liam z Sophią i Zayn z Perrie Później rodzina, przyjaciele, ekipa, ale największym zaskoczeniem była Emily, która przyleciała z Hiszpanii. Ciekawe kogo to zasługa. W końcu kiedy miałam już dość przyszła ostatnia osoba.czyli Harry. Prawie bym zapomniała o własnym chłopaku.
-Nie jestem dobry w okazywaniu uczuć, więc ...-podał mi pudełko.-Wszystkiego najlepszego Samir.-wzięłam niepewnie i trzymałam w ręce przez chwilę.-No śmiało otwórz chcę zobaczyć twoją reakcję.-ponaglił mnie Harry. Bez wahania w końcu otwarłam pudełko i to przerosło moje oczekiwania. W pudełko znajdywał się złoty łańcuszek z sercem.
-Harry, ale ja tego nie mogę przyjąć.
-Nie kupowałem go po to żebyś potem odmówiła jego przyjęcia tylko po to żeby zalśnił na twojej szyi.-wziął go i stanął za mną. Wziął moje włosy i przerzucił na jedną stronę. Zapiął naszyjnik i stanął przede mną.-Widzisz od razu lepiej.-powiedział na co podeszłam do niego i go przytuliłam.
Reszta wieczoru (i nocy) spędziłam na zabawie i piciu drinków przyrządzonych prze Liam'a. W końcu kiedy goście wyszli spojrzałam na salon i zmarłam. Był to istny syf jak nie gorzej.
-Chłopaki co my teraz z tym zrobimy ?
-Nic poczekamy do rana. Teraz idziemy spać.-powiedział Zayn. Wszyscy poszliśmy na górę do swoich pokoi. Po dokładnym ogarnięciu się zgasiłam światło i przytuliłam się do kołdry. Kiedy już miałam zasypiać drzwi do mojego pokoju się otworzyły i zamknęły. Miałam to gdzieś kto tu wszedł. Osoba podeszła do łóżka i jak miewam ściągnęła koszulkę. Po chwili poczułam jak wtula mnie w swój nagi tors od tyłu obejmując mnie w talii. Dalej nie pamiętam, bo odpłynęłam do krainy Morfeusza.

06 marca 2015

Rozdział 26

Bankok  9:24

Harry

Ktoś zaczął dobijać się do mojego pokoju. Wyszedłem spod kołdry i poszedłem otworzyć drzwi.
- No już nie pali się o co cho......-nie dokończyłem, bo za drzwiami stał wysoki facet z walizką w ręce, a na nosie miał czarne okulary przeciwsłoneczne.
- Pan Harry Styles jak mniemam ?
-Tak to ja.
- Wczoraj pan do mnie dzwonił.
- A, czyli pan Whitehause .
- Tak. Od razu jak pan się rozłączył kupiłem bilet do Bangkoku i wyleciałem, bo z natury wiem, że koszmary co noc są złym znakiem.
-Dobrze niech pan wejdzie.-zaprosiłem go do środka i zamknąłem szybko drzwi. Chłopcy pewnie jeszcze śpią, ale lepiej uważać. Usiedliśmy przy stoliku, który był na tarasie. Facet otworzył laptop i wyjął kilka papierów.
- Dobrze to miewa pan koszmary tak ?
- No
- Od kiedy ?
- Od tygodnia. Wczoraj nie miałem, bo zasnąłem obok mojej dziewczyny, ale także nie pamiętam jak znalazłem się w łóżku.
- To ciekawy przypadek, ale jeśli tak to pańska dziewczyna ma na pana dobry wpływ.
- Też tak sądzę .
- Niech mi pan opowie o swoim życiu.
-Ale, że całym !?
- Tak. Muszę się dowiedzieć skąd te koszmary.
- No dobra skoro ma to pomóc.
Opowiedziałem mu całą historię mojego życia, a on powiedział na ten temat tylko jedno zdanie.
- Pan za dużo przeżył. Rozwód rodziców, te wszystkie związki z gwiazdami i to o swojej dziewczynie. Został pan po prostu zraniony i teraz są takie efekty. Radziłabym panu nie  myśleć o tym tylko po prostu cieszyć się życiem. Ma pan dziewczynę, zespół. Niech pan się nie zadręcza.
- Dobrze tylko tyle?
- Ta wizyta w zupełności wystarczy. Zadzwonię do pana kiedy znowu przyjść.
- Okej tylko proszę zachować dyskrecję. Nie chce żeby wszyscy mówili, że Harry Styles ma problemy że spaniem.
- Oczywiście proszę się nie martwić. Otworzyłem mu drzwi i wyszedł. Rozejrzałem się i zza rogu wystawała Samir. Niech to szlag. Podeszła do mnie i spojrzała tymi brązowymi tęczówkami.
- Mogę to wyjaśnić.
- Słucham.
- Tu chodzi o te koszmary. Ten facet jest psychiatrą i mi pomaga.- spojrzałem na nią i widziałem, że kamień spadł jej z serca. Po chwili objęła moją szyję ,a ja oplotłem ramionami jej talię. Ten facet ma rację. Muszę cieszyć się, że mam Samir.
- Następnym razem nie strasz mnie tak.
- Przepraszam.


- Harry ja idę z El na basen.
- Dobrze miłej zabawy.- krzyknąłem.. Kiedy moja dziewczyna poszła ja pobiegłem do pokoju Niall'a żeby omówić plany urodzinowe.
- Musi być wielki tort czekoladowy. Samir uwielbia czekoladę. - powiedział Horan.
- Tak, a co do miejsca to chyba zrobimy w naszym domu prawda ?
- Jasne oszczędzimy na tym. Musi być pełno żelków, cukierków i musi być białe wino.
- Czemu białe ?
- Bo to jej ulubione.
Szczerze to nie wiedziałem jakie Samir lubi wino, ale przyda się ta informacja.  Po wyjściu z pokoju postanowiłem, że zabiorę Samir na kolację. Ba na randkę. Rzadko chodzimy na nie. Weszłem do pokoju i napisałem na kartce " Ubierz się ładnie  i czekaj o 20:00". Przykleiłem ją na drzwiach od łazienki.  Chyba będzie ją widzieć. Zarezerwowałem stolik w hotelowej restauracji. Poprosiłem Lou, żeby zrobiła mi jakąś fryzurę, a Caroline o jakiś strój. Punktualnie o 20:00 byłem pod drzwiami mojej dziewczyny z bukietem czerwonych róż. Zapukałem i drzwi od razu się otworzyły, a w nich stanęła Samir. Była przepiękna. Włosy miała rozpuszczone, a na jej ustach dostrzegłem blado różową szminkę. Była ubrana w jasno fioletową sukienkę bez ramiączek, a na jej stopach lśniły różowe szpilki.
- To dla ciebie.- dałem jej kwiaty, które położyła na łóżku. Zjechaliśmy na dół i poszliśmy do restauracji. Nasz stolik był na tarasie gdzie panowała cisza. Odsunąłem jej kszesło, a potem usiadłem na przeciw niej. Zamówiliśmy nasze dania, a ja poprosiłem o białe wino z najlepszego rocznika.
- Cudnie wyglądasz.- powiedziałem.
- Dziękuję ty też.- wiem, że jest nieśmiała, ale nawet to czyni ją niezwykłą. Dostaliśmy nasze zamówienia, które szybko zjedliśmy po czym piliśmy razem wino w blasku księżyca.
-Wiesz, że cię kocham.
- Wiem Harry.
- Ale tak bardzo, że mnie to uczucie rozsadza. Cały czas myślę o tobie nawet na scenie. Chciałabym spędzić resztę życia u twojego boku.
-Czy ty mi się oświadczasz ?
- Jeszcze nie, ale kiedyś to zrobię. - Samir zaczęła płakać. Czy ja coś zrobiłem źle?
- Czemu płaczesz?  - spytałem z troską.
- Nikt nigdy mnie tak nie adorował. Hazz jesteś moim snem z, którego nie chcę się budzić. Ja też chce spędzić życie z tobą.- powiedziała z oczami we łzach. podszedłem do niej i namiętnie pocałowałem  Ona też jest moim snem.  Przepięknym snem z, którego nie chcę się obudzić.