31 stycznia 2015

Rozdział 21

Osaka, Japonia 9:31

Harry

Powoli otwierałem oczy i przyzwyczajałem się do promieni słonecznych, które mnie oślepiały. Miałem na sobie ubrania z wczorajszego dnia i cuchnęły jak nie wiadomo co. Wygrzebałem się spod kołdry i podszedłem do walizki. Wziąłem czystą bieliznę, jeansy i białą koszulkę. Wszedłem pod prysznic i obmyłem się z brudu. Założyłem ubrania i umyłem włosy. Powinienem iść już z nimi do fryzjera. Denerwuje mnie to ciągłe noszenie koka. Wolę jak na mojej głowie nie ma nic tylko perfekcyjna fryzura Harry'ego. Wytarłem je w ręcznik i umyłem zęby. Wyszedłem z łazienki i od razu poczułem się jak nowo narodzony. Ubrałem mojej ulubione buty z zamszu i poszedłem do wielkiego salonu gdzie wszyscy już siedzieli. Chciałem zapytać Niall'a gdzie Samir, ale sobie przypomniałem, że moja dziewczyna może spać do, której chce. Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy na próbę. Tradycyjnie jest to kolejny występ na stadionie. Przyznam, że początkowo byłem przerażony. Tysiące ludzi zgromadzeni w jednym miejscu i na ciebie patrzą, a twoim zadaniem to tylko śpiewać i zabawiać ich. W sumie łatwe do zapamiętania, a do zrobienia nie. Po dwugodzinnej próbie pojechałem do hotelu. Nie miałem po co zostawać i nudzić się połowę dnia, a przecież nie widziałem dzisiaj w ogóle mojej dziewczyny. Będąc już w korytarzu bez pukania wszedłem do jej pokoju, ale jedyne co tam było, a raczej kto to Eleanor.Leżała na łóżku i słuchała muzyki. Widząc mnie zdjęła słuchawki i spojrzała na mnie z zaskoczeniem.
-Co się stało Harry ?
-Gdzie jest Samir ?-prawie, że krzyknąłem.
-Jest na basenie z Perrie.
-Dziękuję.-wyszedłem i skierowałem się szybkim krokiem do windy. Sam nie wiem dlaczego byłem taki wściekły. Uspokoiłem swoje tętno i głęboko oddychałem.
Wyszedłem powoli z windy mijając chłopaków i wyszedłem na zewnątrz. Szedłem wykafelkowanym chodnikiem i doszedłem do wielkich schodów, które prowadziły w dół na basen.
Zszedłem na dół i zobaczyłem dziewczynę przy brzegu basenu, która ewidentnie zbierała się już do pokoju. Podszedłem po cichu do niej po czym spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła.
-Nieładnie tak wychodzić bez pozwolenia.-powiedziałem i objąłem ją w talii.
-Dzwoniłam do Niall'a żeby się nie martwił.
-A do mnie to już nie łaska ? Martwiłem się o ciebie cały dzień. Nie widziałem cię kilka godzin.
-Wysłałam ci sms-a. Widocznie byłeś trochę zajęty, że nawet nie spojrzałeś na telefon.-zdziwiłem się. Wyjąłem z kieszeni telefon i odblokowałem ekran. Rzeczywiście wysłała mi sms-a i nawet dzwoniła trzy razy. Poczułem się głupio, że tego nie odebrałem. Nawet nie odpisałem. Nie wiem dlaczego, ale w jednej chwili schowałem go do kieszeni i odszedłem  bez słowa.
Słyszałem jak za mną woła, ale byłem pogrążony w własnych myślach. Znowu powraca to uczucie. Znów czuję, że zrobiłem źle i ją stracę. A to wszystko przez to, że nie potrafiłem spojrzeć na telefon. Droga windą i później korytarzem chyba nigdy nie była taka długa jak teraz. Będąc w swoim pokoju schowałem głowę w poduszkę i zacząłem płakać jak dziecko, któremu uciekł balon. Nie mam pojęcia co się ostatnio ze mną dzieje. Chodzę podenerwowany, a po nocach śnią mi się koszmary. Że Samir znów mnie rzuciła, że zespół się rozpad z mojego powodu. Czuję po prostu stres ostatnimi czasy. Usłyszałem skrzypienie drzwi. Tylko nie to. Teraz nie chcę z nikim gadać.
-Harry ?-usłyszałem jej delikatny głos.
-Proszę, odejdź Samir.-powiedziałem, ale ona zamknęła drzwi i podeszła na łóżka kładąc ręce na moich plecach. Tego mi brakowało. Jej kojącego dotyku.
-Co się dzieje Harry, ty nigdy nie byłeś taki podenerwowany ?
-Ja....nie wiem.-westchnąłem i obróciłem się na plecy
-Ty płakałeś ? Dlaczego ?-no pięknie. Opowiedziałem jej całą historię z koszmarami i zmęczeniem. Oczywiście kazała iść do jakiegoś lekarza czy coś, ale kiedy ja mam iść ? Wieczorem koncert, potem do samolotu, drzemka, próba i znowu koncert. Przeleżeliśmy cały dzień w moim łóżku. Coś takiego jest po prostu potrzebne. Wieczorem przyjechaliśmy na koncert. Podczas występu czułem się pół przytomny, ale musiałem dotrwać do końca. Kiedy koncert się skończył. Poszedłem do garderoby gdzie była Samir. Była cała w skowronkach. O jak ja ją kocham gdy jest taka szczęśliwa. Coś tam mówiła, ale ledwo co słyszałem. Obraz w pewnej chwili zaczął mi się zamazywać i czułem jak osuwał się na ziemię. Na szczęście poczułem ramiona mojej dziewczyny wokół siebie. Krzyczała o pomoc aż w końcu do środka wparowali chłopaki. Krzyczeli do mnie, ale nic już nie słyszałem i nie widziałem. Czułem, że zaczynam tracić kontakt ze światem i rzeczywistością.

23 stycznia 2015

Rozdział 20

Osaka, Japonia 20:03

Samira

-Samir budzimy się.-gdzieś słyszałam głos Harry'ego. Powoli otwierałam oczy i od razu oślepił mnie blask światła w samolocie.
-Gdzie jesteśmy ?
-Na miejscy skarbie. Wstawaj jedziemy do hotelu.
-Tak jest kapitanie.
-Bardzo śmieszne Samir.-powiedział rozbawiony Harry.
Wyszliśmy z samolotu i skierowaliśmy się w stronę samochodu, który zawiózł nas do hotelu.
Kiedy wyszliśmy z samochodu wmurowało nas w chodnik
-O mój boże.-powiedział Lou.-To ma chyba ze 2 metry.
Weszliśmy do holu gdzie było wyjątkowo cicho, a z głośników w suficie leciała uspakajająca muzyka. Dostaliśmy klucze do naszych pokoi po czym wsiedliśmy do windy i wjechaliśmy na piętro. Na szczęście Niall tak jak ostatnio zatroszczył się o mnie i dostałam własny pokój, ale połączony drzwiami z pokojami Niall'a i Harry'ego. Położyłam swoje walizki po czym poszłam na balkon. Widok był niesamowity. Nie wierzyłam, że na świecie są tak piękne miejsca. Nagle poczułam czyjeś ręce wokół mojej talii i głowę na ramieniu. 
-I jak podoba ci się ?
-Pewnie, że podoba.
-Wiesz jakie są dwie rzeczy, które lubię podczas trasy ?
-Hmm ?
-Najlepszą częścią trasy jest to, że mogę zobaczyć tyle wspaniałych miejsc, o których nawet mi się nie śniło.
-A ta druga rzecz ?
-Ty.-powiedział i pocałował mnie w policzek. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Nigdy nie myślałam, że będę dziewczyną samego Harry'ego Styles'a. To jakby sen, z którego nie chcę się obudzić.
-Widać jesteś bardzo zamyślona.
-C-co, przepraszam zamyśliłam się.
-No widzę, bo zadałem ci 3 razy to samo pytanie i nie raczyłaś odpowiedzieć.
-No, więc co powiedziałeś ?
-Mówiłem, że idziemy jutro z chłopakami pozwiedzać miasto. Każdy idzie osobno żeby nie było większego chaosu i pytałem się czy nie poszłabyś ze mną ?
-Okej i tak nie mam co robić, a pozwiedzanie miasta jest ciekawą atrakcją. Zobaczymy co się takiego wydarzy.
-Co masz na myśli ?
-Nic takiego.
-Samir powiedz co masz na myśli.
-Nic.
Samir powie....
-A tutaj się schowały gołąbki.-na balkon wszedł Nialler. Dzięki Bogu.
-Niall, ty musiałeś wejść akurat w tym momencie ?-spytał z ironią Harry.
-Tak musiałem. Paul kazał wam iść spać, bo jutro jak wiesz idziemy na miasto.
-Niall ma rację. Idziemy spać Harold.-strąciłam jego ręce i weszłam do środka.
-No idziemy Samir.-Harry wszedł za mną.
-Osobno!-usłyszeliśmy krzyk Niall'a na co Harry trochę posmutniał. Pocałowałam go namiętnie w usta i weszłam do łóżka. Harry też poszedł do siebie mówiąc ciche "dobranoc".
Rano wstałam bardzo wcześnie.Umyłam zęby, włosy związałam w wysokiego koka i ubrałam ciuchy typowe dla turystki. Co dziwne zrobiłam nawet małą gimnastykę co dla mnie jest dziwne, bo nigdy tego nie robiłam. Wzięła plecak gdzie powkładałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z pokoju. Na korytarzu dałam Paul'owi klucz, bo znając mnie on się zgubi w przeciągu 5 sekund i poszłam do salonu gdzie chłopcy jedli śniadanie.

Harry 8:21

Jedliśmy z chłopakami właśnie śniadanie kiedy drzwi otworzyły się z hukiem. Spojrzeliśmy w tamtą stronę i zobaczyliśmy uśmiechniętą Samir.
-Dzień dobry chłopcy!-powiedziała i dosiadła się do nas zabierając jedną kanapkę, a potem kolejną i kolejną. Gapiliśmy się z chłopakami na siebie i nie wiedzieliśmy o co chodzi, a najlepsze było to, że ja będę musiał to znosić. Po śniadaniu zjechaliśmy na dół i w holu Paul przedstawiał nasz grafik.
-Louis i Niall idziecie we dwójkę.Pojedziecie do wesołego miasteczka.
-Tak dzięki ci pani.-Nialler uniósł ręce do góry, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
-Liam i Zayn wy idziecie na rynek. To coś w rodzaju Time Square.
-Tak jest Higgins.-Liam zasalutował.
-A nasza para gołąbków czyli Samir i Harry idą zwiedzić Zamek, Wieżę,Dōtonbori i jak starczy czasu to możecie iść do wesołego miasteczka.
-Okej.-powiedzieliśmy równo.
-Obiad jecie na mieście, kolację też i widzimy się tu o 21:30. Idą z wami 6 ochroniarzy także bez obaw.
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy z Samir najpierw do jakiegoś zamku. Był bardzo ciekawie zrobiony jak to w Japonii. Później pojechaliśmy na wieże. Była też bardzo ładna.
Następnie pojechaliśmy do jakiejś restauracji, ponieważ byliśmy już głodni, a potem pojechaliśmy do wesołego miasteczka. Byliśmy chyba na każdej karuzeli, diabelskim młynie i Domie strachów. Kiedy już schodziliśmy zobaczyliśmy chłopaków , którzy śmiali się z Samir  jak nienormalni. Ostatecznie pojechaliśmy do hotelu. Rzuciłem się na łóżko i tak zasnąłem. Jutro przecież koncert.

09 stycznia 2015

Rozdział 19

Adelajda, Australia

Niall

Od kiedy zaczęła się trasa codziennie rano kiedy tylko mam czas chodzę na siłownię. Postanowiłem, że muszę trochę przypakować, bo generalnie wyglądam trochę jak duch kiedy stoję przy Liam'ie czy Harry'm. Styles'owi można powiedzieć, że zazdroszczę takiej budowy ciała i wcale mu się nie dziwię. Zaczął chodzić na siłownię na początku Take Me Home i teraz proszę jak wygląda. Liam potrafi serfować i do tego ćwiczy i ma z nas najlepszy " kaloryfer", że tak powiem. Tak, więc przyszedłem z trenerem na siłownię i od razu wskoczyłem na bieżnie. Po dziesięciu minutach się już zmęczyłem i to pewnie dlatego, że za mało ćwiczę. Zrobiłem kilkanaście brzuszków, pompek, przysiadów i Bóg wie co jeszcze. W końcu padłam zmęczony na ławkę obok bieżni i musiałem się napić wody, ponieważ zaschło mi w gardle.
-O któż to tutaj zawitał ?-ten głos rozpoznałbym wszędzie. Popatrzyłem w stronę wejście i zobaczyłem uśmiechniętego Hazzę.-Nie wiedziałem, że chodzisz na siłownię stary.-powiedział i poszedł na bieżnie, która stała obok mnie. Włączył ją i zaczął biegnąć.
-Uznałem, że muszę się wziąść w garść i muszę wyglądać jak facet.
-Z całym szacunkiem Niall.
-Wiesz co idź mi z tym gadaniem.
-Dobra okej ja się tylko z tobą droczę Nialler.- i w tym momencie zadzwonił mój telefon. Wyciągnąłem go z torby i zobaczyłem nieznany numer telefonu.
-Halo ?-spytałem zaskoczony.
-Witam czy to pan Niall Horan ?-kobiecy głos odezwał się po drugiej stronie.
-Tak to ja, a w jakiej sprawie panie dzwoni ?-spytałem przerażony.
-Nazywam się Violetta Mirrors i jestem komendantem policji w Barcelonie. Dzwonię do pana w sprawie pańskiego wujka Johna Horan'a.
-A co z nim ?-wstałem i podszedłem do okna.
-Pana wujek jak pan wie siedział za kratkami i przed wczoraj w swojej celi popełnił samobójstwo mianowicie powiesił się.-powiedziała, a mnie ścięło z nóg.
-Że co takiego zrobił !?
-Bardzo mi przykro z tego powodu, ale musi pan jak najszybciej odprawić pogrzeb i proszę szybko zabrać pana wujka, bo długo nie poleży w kostnicy dla więźniów.
-Oczywiście dziękuję pani za telefon i dowidzenia.
-Dowidzenia.
Rozłączyłem się i rzuciłem telefonem o szybę okna. Na szczęście pękł tylko ekran. Harry z trenerem patrzyli na mnie ze zdziwieniem.
-Niall wszystko dobrze ?-spytał Harry.
-Wszystko dobrze wręcz zarąbiście.
-Co się stało ?
-Gówno się stało tata Samir się powiesił i jeszcze muszę zrobić jak najszybciej pogrzeb, bo długo w tym więzieniu nie poleży.
-Nie martw się pomogę ci mogę z tobą nawet pojechać z wami na ten pogrzeb.
-Dzięki, ale to wszystko trzeba już teraz załatwiać. Trumnę, kwiaty, kto to wszytko załatwi. Wiesz chyba będę musiał poprosić Greg'a i Denise o to.
-Wiesz to dobry pomysł.
-Tak dobry, tylko kto to powie Samir. Przecież ona się załamie.
-Powiemy to razem. Teraz.
-Dobrze teraz.
-To chodź.
Wziąłem torbę i poszliśmy z Harry'm do hotelu. Czekała mnie trudna rozmowa i strasznie się bałem jej reakcji. Samir nie ma już nikogo oprócz mnie. Ta śmierć przyszła tak nagle. Zapukałem do jej pokoju i usłyszałem ciche "proszę". Weszliśmy do pokoju i zobaczyliśmy brunetkę, która razem z El oglądała jakieś czasopisma.
-Cześć dziewczyny.-wydukałem.
-Niall co ci jest wyglądasz na markotnego.-powiedziała Samir. Usiedliśmy po obu stronach łóżek.
-Bo wiesz.....jest sprawa.Dzwoniła dziś rano do mnie pani z policji i powiedziała, że.....
-Co powiedziała ?
-Że twój ojciec..........
-Co on zrobił Niall !?
-Że popełnił samobójstwo.
-C.....co !?
-Samir ja....
-Ty se robisz ze mnie żarty!?
-Nie Samir proszę.......-nie dokończyłem, bo dziewczyna wybuchnęła płaczem. Harry od razu przytulił ją do siebie tak, że płakała w jego koszulkę.
-T...to .......to nie możliwe. Jak on to ? Kiedy?
-Przed wczoraj. Nie wiem dlaczego to zrobił, ale proszę nie smuć się. Wiesz muszę cię wysłać do Barcelony żebyś wszystko załatwiła pogrzeb itp. Greg i Denise też z tobą pojadą.
-Dobrze, ale....kiedy mam lecieć ?
-Najlepiej już, bo nie mamy za dużo czasu, a ja sam się nie wyrobię w 3 dni.
-Ja z nią pojadę Niall.-powiedziała El.
-Dobrze. Dziękuję El.
-Nie ma za co, naprawdę.
Posiedzieliśmy jeszcze trochę z nią i poszliśmy na próbę, a dziewczyny pojechały na lotnisko


3 dni później....

Barcelona, Hiszpania

Samira

Razem z Greg'iem i Denise pozałatwialiśmy wszystkie sprawy. Stwierdziłam, że ciało spalimy. Uznałam, że nie będę potrafiła na niego spojrzeć, po tym wszystkim co mi zrobił mimo, że był moim ojcem. Stałam właśnie przed lustrem w moim domu i poprawiam czarną sukienkę. Na pogrzeb przylecieli chłopcy wraz z rodzicami Niall'a. Chociaż tyle osób.
Ceremonia rozpoczęła się równo o 10:00. Siedziałam w pierwszej ławce wraz z Niallem, Greg'iem i Denise o raz jego rodzicami. Za nami siedzieli chłopcy i El. Kidy przez przypadek spojrzałam do tyłu na końcu siedziała dziewczyna w krótkich włosach i czarnej czapce. Nie znałam jej, ale ta czapka....skądś ją kojarzyłam. Po mszy przeszliśmy na cmentarz. Szczątki mojego taty zostały żłożone tam gdzie jest grób matki. Nie zasłużył na to miejsce, ale cóż zrobić. Stałam przytulona do Harry'ego obok Niall'a. Za nami stali chłopcy i kilka sąsiadów, których już dawno zdążyłam zapomnieć. Kiedy było już koniec wyszliśmy z cmentarza. i znów dostrzegłam tą dziewczynę. Wykorzystując nie świadomość chłopaków pobiegłam w jej stronę. Krzyczałam za nią i biegłam, aż w końcu ją dopadłam. Na mojej twarzy malował się szok.
-Emily ? To...to ty ?
-No ja, a co ?
-Ale jak? Skąd wiedziałaś ?
-Moi "rodzice" chodzą do kościoła i ksiądz to ogłosił ?
-Czyli ty dalej nie wierzysz....?
-Tak dalej, ale musiałam cię zobaczyć. Minęły dwa lata, a ja dalej myślę, że będzie tak jak kiedyś.
-Nie martw się.
-Idziemy nad jezioro ?
-Jasne chodź.-spojrzałam na chłopaków i widziałam zdenerwowanie Harry'ego, który mówił Paul'owi coś do ucha. Czyli będzie ochrona. No trudno.
Poszłyśmy nad jezioro. Te same na, którym spędzałyśmy wakacje kiedy byłyśmy w ośrodku. Usiadłyśmy na i gapiłyśmy się na wodę.
-Zabawne, minęło tyle czasu od kiedy byłyśmy tutaj ostatni raz, a czuję jakby to było wczoraj Samir.
-Tak. Wszystkie wspomnienia powróciły.
-Pamiętasz jak dyrektorka uczyła Victorię pływać.
-Tak się bała, że odstraszyła łabędzie, które pływały dalej.
-Hahaha to było dobre.
-A tak właściwie Em....gdzie jest Vic ?
-Pół roku temu rodzice oddali ją do ośrodka.
-Dlaczego ?
-Nie wiem właśnie. Odkąd zamieszkałyśmy z tymi ludźmi stała się jakaś buntownicza. Nie umieliśmy sobie z nią poradzić to ją oddaliśmy. Strasznie było mi jej żal.
-Nie martw się. Będzie dobrze.
-Mam nadzieję, wracamy ?
-Jasne
Rozstałyśmy się przy wejściu do cmentarza. Em dała mi swój nowy numer telefonu i Twitter.
-Długo się będziesz chował Paul ?-krzyknęłam kiedy Emily się oddaliła. Paul wyszedł zza drzewa.
-Harry kazał.....
-No ja już wiem, że Harry kazał. Jak zawsze ta sama śpiewka. Chodź.
Weszliśmy do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko, bo chłopcy nie mieli za dużo czasu.
-No witaj Samir.-powiedział Niall jak tylko mnie zobaczył. Wywróciłam oczami i poszłam usiąść obok Hazzy. Też oczywiście się gapił jak tygrys, ale nic nie powiedział. Po prostu zasnął na moim ramieniu.