09 stycznia 2015

Rozdział 19

Adelajda, Australia

Niall

Od kiedy zaczęła się trasa codziennie rano kiedy tylko mam czas chodzę na siłownię. Postanowiłem, że muszę trochę przypakować, bo generalnie wyglądam trochę jak duch kiedy stoję przy Liam'ie czy Harry'm. Styles'owi można powiedzieć, że zazdroszczę takiej budowy ciała i wcale mu się nie dziwię. Zaczął chodzić na siłownię na początku Take Me Home i teraz proszę jak wygląda. Liam potrafi serfować i do tego ćwiczy i ma z nas najlepszy " kaloryfer", że tak powiem. Tak, więc przyszedłem z trenerem na siłownię i od razu wskoczyłem na bieżnie. Po dziesięciu minutach się już zmęczyłem i to pewnie dlatego, że za mało ćwiczę. Zrobiłem kilkanaście brzuszków, pompek, przysiadów i Bóg wie co jeszcze. W końcu padłam zmęczony na ławkę obok bieżni i musiałem się napić wody, ponieważ zaschło mi w gardle.
-O któż to tutaj zawitał ?-ten głos rozpoznałbym wszędzie. Popatrzyłem w stronę wejście i zobaczyłem uśmiechniętego Hazzę.-Nie wiedziałem, że chodzisz na siłownię stary.-powiedział i poszedł na bieżnie, która stała obok mnie. Włączył ją i zaczął biegnąć.
-Uznałem, że muszę się wziąść w garść i muszę wyglądać jak facet.
-Z całym szacunkiem Niall.
-Wiesz co idź mi z tym gadaniem.
-Dobra okej ja się tylko z tobą droczę Nialler.- i w tym momencie zadzwonił mój telefon. Wyciągnąłem go z torby i zobaczyłem nieznany numer telefonu.
-Halo ?-spytałem zaskoczony.
-Witam czy to pan Niall Horan ?-kobiecy głos odezwał się po drugiej stronie.
-Tak to ja, a w jakiej sprawie panie dzwoni ?-spytałem przerażony.
-Nazywam się Violetta Mirrors i jestem komendantem policji w Barcelonie. Dzwonię do pana w sprawie pańskiego wujka Johna Horan'a.
-A co z nim ?-wstałem i podszedłem do okna.
-Pana wujek jak pan wie siedział za kratkami i przed wczoraj w swojej celi popełnił samobójstwo mianowicie powiesił się.-powiedziała, a mnie ścięło z nóg.
-Że co takiego zrobił !?
-Bardzo mi przykro z tego powodu, ale musi pan jak najszybciej odprawić pogrzeb i proszę szybko zabrać pana wujka, bo długo nie poleży w kostnicy dla więźniów.
-Oczywiście dziękuję pani za telefon i dowidzenia.
-Dowidzenia.
Rozłączyłem się i rzuciłem telefonem o szybę okna. Na szczęście pękł tylko ekran. Harry z trenerem patrzyli na mnie ze zdziwieniem.
-Niall wszystko dobrze ?-spytał Harry.
-Wszystko dobrze wręcz zarąbiście.
-Co się stało ?
-Gówno się stało tata Samir się powiesił i jeszcze muszę zrobić jak najszybciej pogrzeb, bo długo w tym więzieniu nie poleży.
-Nie martw się pomogę ci mogę z tobą nawet pojechać z wami na ten pogrzeb.
-Dzięki, ale to wszystko trzeba już teraz załatwiać. Trumnę, kwiaty, kto to wszytko załatwi. Wiesz chyba będę musiał poprosić Greg'a i Denise o to.
-Wiesz to dobry pomysł.
-Tak dobry, tylko kto to powie Samir. Przecież ona się załamie.
-Powiemy to razem. Teraz.
-Dobrze teraz.
-To chodź.
Wziąłem torbę i poszliśmy z Harry'm do hotelu. Czekała mnie trudna rozmowa i strasznie się bałem jej reakcji. Samir nie ma już nikogo oprócz mnie. Ta śmierć przyszła tak nagle. Zapukałem do jej pokoju i usłyszałem ciche "proszę". Weszliśmy do pokoju i zobaczyliśmy brunetkę, która razem z El oglądała jakieś czasopisma.
-Cześć dziewczyny.-wydukałem.
-Niall co ci jest wyglądasz na markotnego.-powiedziała Samir. Usiedliśmy po obu stronach łóżek.
-Bo wiesz.....jest sprawa.Dzwoniła dziś rano do mnie pani z policji i powiedziała, że.....
-Co powiedziała ?
-Że twój ojciec..........
-Co on zrobił Niall !?
-Że popełnił samobójstwo.
-C.....co !?
-Samir ja....
-Ty se robisz ze mnie żarty!?
-Nie Samir proszę.......-nie dokończyłem, bo dziewczyna wybuchnęła płaczem. Harry od razu przytulił ją do siebie tak, że płakała w jego koszulkę.
-T...to .......to nie możliwe. Jak on to ? Kiedy?
-Przed wczoraj. Nie wiem dlaczego to zrobił, ale proszę nie smuć się. Wiesz muszę cię wysłać do Barcelony żebyś wszystko załatwiła pogrzeb itp. Greg i Denise też z tobą pojadą.
-Dobrze, ale....kiedy mam lecieć ?
-Najlepiej już, bo nie mamy za dużo czasu, a ja sam się nie wyrobię w 3 dni.
-Ja z nią pojadę Niall.-powiedziała El.
-Dobrze. Dziękuję El.
-Nie ma za co, naprawdę.
Posiedzieliśmy jeszcze trochę z nią i poszliśmy na próbę, a dziewczyny pojechały na lotnisko


3 dni później....

Barcelona, Hiszpania

Samira

Razem z Greg'iem i Denise pozałatwialiśmy wszystkie sprawy. Stwierdziłam, że ciało spalimy. Uznałam, że nie będę potrafiła na niego spojrzeć, po tym wszystkim co mi zrobił mimo, że był moim ojcem. Stałam właśnie przed lustrem w moim domu i poprawiam czarną sukienkę. Na pogrzeb przylecieli chłopcy wraz z rodzicami Niall'a. Chociaż tyle osób.
Ceremonia rozpoczęła się równo o 10:00. Siedziałam w pierwszej ławce wraz z Niallem, Greg'iem i Denise o raz jego rodzicami. Za nami siedzieli chłopcy i El. Kidy przez przypadek spojrzałam do tyłu na końcu siedziała dziewczyna w krótkich włosach i czarnej czapce. Nie znałam jej, ale ta czapka....skądś ją kojarzyłam. Po mszy przeszliśmy na cmentarz. Szczątki mojego taty zostały żłożone tam gdzie jest grób matki. Nie zasłużył na to miejsce, ale cóż zrobić. Stałam przytulona do Harry'ego obok Niall'a. Za nami stali chłopcy i kilka sąsiadów, których już dawno zdążyłam zapomnieć. Kiedy było już koniec wyszliśmy z cmentarza. i znów dostrzegłam tą dziewczynę. Wykorzystując nie świadomość chłopaków pobiegłam w jej stronę. Krzyczałam za nią i biegłam, aż w końcu ją dopadłam. Na mojej twarzy malował się szok.
-Emily ? To...to ty ?
-No ja, a co ?
-Ale jak? Skąd wiedziałaś ?
-Moi "rodzice" chodzą do kościoła i ksiądz to ogłosił ?
-Czyli ty dalej nie wierzysz....?
-Tak dalej, ale musiałam cię zobaczyć. Minęły dwa lata, a ja dalej myślę, że będzie tak jak kiedyś.
-Nie martw się.
-Idziemy nad jezioro ?
-Jasne chodź.-spojrzałam na chłopaków i widziałam zdenerwowanie Harry'ego, który mówił Paul'owi coś do ucha. Czyli będzie ochrona. No trudno.
Poszłyśmy nad jezioro. Te same na, którym spędzałyśmy wakacje kiedy byłyśmy w ośrodku. Usiadłyśmy na i gapiłyśmy się na wodę.
-Zabawne, minęło tyle czasu od kiedy byłyśmy tutaj ostatni raz, a czuję jakby to było wczoraj Samir.
-Tak. Wszystkie wspomnienia powróciły.
-Pamiętasz jak dyrektorka uczyła Victorię pływać.
-Tak się bała, że odstraszyła łabędzie, które pływały dalej.
-Hahaha to było dobre.
-A tak właściwie Em....gdzie jest Vic ?
-Pół roku temu rodzice oddali ją do ośrodka.
-Dlaczego ?
-Nie wiem właśnie. Odkąd zamieszkałyśmy z tymi ludźmi stała się jakaś buntownicza. Nie umieliśmy sobie z nią poradzić to ją oddaliśmy. Strasznie było mi jej żal.
-Nie martw się. Będzie dobrze.
-Mam nadzieję, wracamy ?
-Jasne
Rozstałyśmy się przy wejściu do cmentarza. Em dała mi swój nowy numer telefonu i Twitter.
-Długo się będziesz chował Paul ?-krzyknęłam kiedy Emily się oddaliła. Paul wyszedł zza drzewa.
-Harry kazał.....
-No ja już wiem, że Harry kazał. Jak zawsze ta sama śpiewka. Chodź.
Weszliśmy do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko, bo chłopcy nie mieli za dużo czasu.
-No witaj Samir.-powiedział Niall jak tylko mnie zobaczył. Wywróciłam oczami i poszłam usiąść obok Hazzy. Też oczywiście się gapił jak tygrys, ale nic nie powiedział. Po prostu zasnął na moim ramieniu.

2 komentarze:

  1. Bardzo fajny rozdział, będę wpadać częściej ;) Czekam na nexta :*
    Zapraszam również do mnie - http://you-will-always-be-my-property-harry.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń