15 maja 2015

Rozdział 36

Belgia, Bruksela 18:05

Samira

Kilka dni temu zaczęła się druga część trasy koncertowej, a ja niestety złapałam grypę i siedzę teraz w tourbusie odizolowana od ludzi,a jedyne co mam do jedzenia to tabletki, syropy i do tego chusteczki higieniczne. Kto by pomyślał, że w czerwcu można złapać grypę. Chłopcy codziennie do mnie przychodzili, a Harry zawsze miał dla mnie ciepłą herbatę. Chociaż jeden mądry. W tym czasie wszystko zaczęło mnie denerwować. Paparazzi stali przed bramą gdzie stał autokar, w dodatku w wiadomościach gadali z jaką to Hazza się związał dziewczyną, która nawet nie potrafi porozmawiać z fanami. Jednym słowem koszmar. Na szczęście Harry kazał mi się tym nie przejmować gdyż media nie znają prawdy. Tak też i było tym razem. Oglądałam telewizję i jak zwykle to samo gdy to autokaru wszedł Harry i siadł obok mnie.
-Zazdroszczę ci, że ty chodzisz w krótkim rękawku podczas gdy ja siedzę w bawełnianym swetrze pod kocem.-powiedziałam naburmuszona i wypiłam herbatę.
-No już  nie przesadzaj. Trzeba było o siebie dbać.
-I mówi to osoba, która zawsze ma rozpiętą koszulę.-powiedziałam ironicznie. Harry przybrał poważny. Chyba trafiłam w jego czuły punkt.W końcu się odezwał.
-W każdym razie po dzisiejszym koncercie pojedziemy na lotnisko, bo mamy lot do Horsens w Danii.To tak żebyś nie zapomniała.
-Dobrze dziękuję, że mnie poinformowałeś.
-Teraz odpocznij i wypij herbatkę póki ciepła.-pocałował mnie w czoło i poszedł.
Kiedy koncert dobiegał już końca ochroniarz zawiózł mnie na lotnisko. Jechaliśmy autostradą bardzo szybko. W pewnej chwili zauważyłam, że samochód jadący z na przeciwka zaczął wjeżdżać na nasz pas. Nie wiedzieliśmy co robić, ale było już za późno. Ostatnie co pamiętam uderzenie z prawej strony i niewyobrażalny ból w klatce piersiowej. Później była już tylko ciemność.

Harry

Po udanym koncercie skierowaliśmy się do samochodu. Szliśmy wolnym krokiem gdy usłyszeliśmy wołanie Lou. Odwróciliśmy się do tyłu. Dziewczyna była cała we łzach, a w dłoni miała telefon.
-Co się stało ?-spytał Liam.
-Samir ona..........
-Co ona ?-spytał Niall.
-Samir.....oni mieli wypadek.-powiedziała, a mnie ścięło z nóg. Jak to miała wypadek ? Przecież Sam ją zawoził. Cholera jasna.
-Gdzie jest ?
-Paddy zadzwonił i powiedział, że jest w Clinigue Ste Elizabeth na Av de Fre 206.
Rzuciłem się natychmiast w stronę samochodu,a Niall za mną.Podałem Paul'owi adres i ruszyliśmy. Modliłem się żeby nic jej się nie stało. Jazda dłużyła się niecierpliwie. Ona nie może teraz odejść. Ona musi żyć. Dla mnie musi bić jej serce. Tak samo moje musi bić dla niej. W końcu dotarliśmy pod szpital. Od razu weszliśmy do recepcji i zapytaliśmy o dziewczynę. Powiedzieli, że Samir przechodzi operację. Skierowano nas pod salę operacyjną. Siedzieliśmy tam ze 3 godziny aż drzwi się otworzyły i wyjechało łóżko na, którym leżała moja dziewczyna z twarzą we krwi. Nie wytrzymałem i z moich oczu poleciały łzy.Poszliśmy pod salę.
-Panie doktorze i co z nią ?-spytał Niall.
-A panowie to rodzina ?
-Ja jestem jej kuzynem, a on jej chłopakiem. Oprócz nas nie ma nikogo.
-Dziewczyna trafiła do szpitala w krytycznym stanie. Miała połamane 4 żebra rozciętą skórę na czole i liczne siniaki.Teraz jest wszystko dobrze.
-A co z ochroniarzem ?
-Nie przeżył. Gdybyśmy przyjechali później dziewczyna by też zmarła.-powiedział i odszedł, a my weszliśmy do sali.Moja ukochana leżała na łóżku i płytko oddychała. To nie może być Samir.
Usiadłem obok niej i pogłaskałem po ręce. Była taka zimna. Niczym lód na Morzu północnym. Najgorsze jest to, że czuję się winny temu wszystkiemu. Powinienem zadbać bardziej o jej bezpieczeństwo. Powinna jechać z nami i do niczego by nie doszło. Nie mam nawet pojęcia kiedy się obudzi. Czy w ogóle się jeszcze obudzi. Nawet nie chcę o tym myśleć. Lekarz powiedział, że jest lepiej, ale czy wyzdrowieje w 4 dni. To jeszcze bardziej mnie do niej zbliżyło. Teraz cały czas spędzę przy jej łóżku do póki się nie obudzi. Muszę mieć pewność, że będzie dobrze. Że to nie koniec. Louis i Liam przyjechali 15 minut później. Byli załamani. Liam płakał, a Tomlinson nie mógł w to uwierzyć.Wiem, że są najlepszymi przyjaciółmi. Spędzają ze sobą czas, ale on po prostu nie mógł uwierzyć. Ja z resztą też nie.Kiedy Niall rozmawiał przez telefon z swoimi rodzicami Samir delikatnie poruszyła palcami.Byłem zaskoczony.Zaczęła ruszać nimi, a ja byłem jak worek radości.
-Samir słyszysz mnie ?-powiedziałem. Dziewczyna lekko otwarła oczy, a ja przytuliłem się do jej ręki.-Myśleliśmy, że się już nie obudzisz. -dziewczyna chciała coś powiedzieć i w końcu to zrobiła.
-Kocham cię.
Poleciały mi łzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz