01 listopada 2014

Rozdział 10

Samira 02:35

Siedziałam oparta o łóżko gapiąc się na księżyc. Było już grubo po północy. Wciąż nękało mnie pytanie. Jak on mógł ? Wiem, że jemu na mnie zależy. Już byłam pewna, że znowu się w nim zakochałam, ale po prostu to się dzieje za szybko.
-Samir czemu ty nie śpisz ? -usłyszałam za sobą głos Nialla. Okrążył łóżko i usiadł obok mnie.
-Nie mogę spać.
-Coś cię trapi prawda ?
-Nie.
-Daj spokój przecież widzę.
-Harry mnie wczoraj.......
-Pocałował ?
-Próbował pocałować, ale krzyknąłeś, że mam iść więc poszłam.
-Cholera. Wiedziałem, że tak będzie.
-Wiedziałaś co ?
-Samir on......on nie potrafi z ciebie zrezygnować. Kocha cię jak nikogo innego. Sam nie wiem jak to możliwe, bo kiedyś to zmieniał dziewczyny jak rękawiczki, a teraz chce tylko ciebie. Przez ten czas zrozumiałem, że jesteś dla niego ważna i po prostu zrób to co uważasz za stosowne.
-Dziękuję Niall, ale najlepiej będzie jak po prostu wyjadę do Mullingar.
-I co to da ?
-Na święta. Chyba nie myślisz, że zostanę to sama.
-No tal. Dobrze to chcesz dzisiaj wylecieć ?
-Tak jak najszybciej.
-Dobrze to zacznij się pakować, a nad ranem wylecimy.
-Jasne.

Harry 

Było bardzo późno, a ja leżałem na łóżku i gapiłem się w sufit. Nie wiem czemu, ale miałem wyrzuty sumienia. Nie chciałem ją pocałować, bo to by było za szybko, ale nie mogłem się oprzeć widoku tych malinowych i delikatnych ust, które kiedyś miałem okazję całować. Chciałem udusić Nialla za to, że ją wtedy zawołał, ale może to i lepiej. Usłyszałem nagle odgłos otwierających się drzwi, a za nimi znaną mi blond czuprynę. Zdziwiłem się, że Horan o tej godzinie nie śpi. Przecież on o tej godzinie smacznie chrapie z butelką coli przy łóżku i kanapką pod poduszką.
-Harry.
-Niall. Coś się stało ?
-Tak.Jak mogłeś jej to zrobić ?-powiedział i zamknął drzwi.
-Ja......nie wiem.-podniosłem się do pozycji siedzącej. To samo jakoś wyszło.Ja....
-Już okej nie martw się. Po prostu zastanów się nad tym. Teraz będziesz mieć czas. Lecę z Samir na święta do Mullingar.
-Co !? Jak to ?
-Co jak to ? Chyba nie myślałeś, że tu zostanie.
-Em nie.
-Wylatujemy jutro, więc dozobaczenia bracie w nowy rok. Mamy zarezerwowaną salę.-powiedział i poszedł
-Ta pamiętam.-westchnąłem i schowałem twarz w dłoniach. Jak to ona wylatuje ? Mam kolejne kilka dni na nią czekać ? Już wystarczy mi czas w trasie kiedy płakałem po nocach za jej uśmiechem. Opadłem na łóżku i zasnąłem.
Obudziły mnie hałasy na dole. Obrałem dresy, koszulkę i poszedłem na dół. Ochroniarze wynosili walizki do samochodów. W kuchni siedzieli Niall,Zayn i o dziwo Perrie.
-Cześć.-mruknąłem.
-No cześć Harry mam cię zabić teraz czy jak Samir wyjdzie.-powiedziała Perrie.. No tak. Tego się można było spodziewać. Opieprzu od dziewczyny.
-Perrie prosze.....-zaczął Zayn.
-Nie. On już nie wie czego chce. Chcemy mu pomóc, a jak narazie to idzie tylko gorzej.
-Daj spokój Perr.Poradzi sobie.-powiedział Niall.
-Z czym se poradzi ?-usłyszałem ten charakterystyczny głos. Za mnie wyszła Samir.
- bólem głowy.-wypaliłem.Chłopcy się popatrzeli na mnie jak na idiotę. Ale co miałem innego wymyślić ? Samir zjadła śniadanie, wzięła kilka swoich rzeczy i poszła do garderoby. Siedziałem przy stole skierowany na nią i popijałem mleko. Wiedziałem, e nie lubi jak się na nią patrzy. To było takie urocze.
W końcu była gotowa do wyjścia. Spojrzała na mnie ostatni raz. Poczułem, że czas się zatrzymał. Miałem ochotę iść i ją przytulić z całej siły, ale na schodach zobaczyłem Nialla. Speszyłem się i wypiłem mleko.
-Trzymaj się Harry. Wesołch świąt.-przytulił mnie Horan.
-Wzajemnie.
Oboje zniknęli za drzwiami, a z góry zobaczyłem zaręczonych gołąbków.
-Cześć Harry !-krzyknął Zayn.
-Jak to, wy też ?
-Harry za tydzień są święta.-powiedziała Perrie.
-Wiem.-spuściłem głowę.
-Nie martw się Hazza. Jeszcze wszyscy będą ci zazdrościć takiej dziewczyny.
-Taa.-usłyszałem trzask drzwi. Po chwili znowu dopadła mnie samotność. Byłem sam w domu. W sumie racja. Za tydzień są święta, a jeszcze trzeba kupić prezenty. Zerwałem się z miejsca i pobiegłem się pakować. Po 20 minutach byłem w drodze na lotnisko.Był spory tłok. Jak to przed świętami. Kupiłem bilet i poszedłem do samolotu. Na stracie był już czarno biały samolot. Wiedziałem, że to był nasz prywatny. W końcu się wzbił w powietrze, a ja usłyszałem, że mój samolot będzie miał 10 minutowe opóźnienie, ponieważ na lotnisku w Holmes Chapel leci śnieg. Szlag by to trafił .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz