02 września 2014

Rozdział 2

Wielka Brytania, Londyn 16:02

Samira

Kilka dni temu Niall przyjechał na kilka dni do Londynu, a potem zaraz wyjechał na dalszą część trasy. Oczywiście dzwonił, pisał codziennie gdy tylko miał czas. Ja natomiast spędzałam dużo czasu z Alli i z jej przyjaciółką Vanessą, która się nas tak jakby uczepiła. Każdą przerwę spędzała z nami i zaczepiała jakieś dziewczyny, które pomimo, że były od nas starsze o 2 lata. Według mnie nasza trójka stała się postrachem całej szkoły. Nie podobało mi się to. Właśnie szłam przez park do domu gdy usłyszałam za drzewem jakieś dziwne głosy.
Spojrzałam za drzewo i zobaczyłam tego samego
chłopaka co kilka dni temu. Tego co tańczył na stole. Całował się z jakąś blondynką.  To pewnie była  ta Ashley.
-No i czego się gapisz wredoto ?-usłyszałam nagle. Ta blondynka teraz patrzyła na mnie zabijającym wzrokiem. Czym prędzej zaczęłam biec w kierunku wielkiej otwartej bramy w kierunku domu. Przed schodami musiałam złapać oddech. Najważniejsze to żeby El się nie dowiedziała, bo Niall kazał jej mnie pilnować.
Otwarłam cicho drzwi i dobiegły mnie krzyki.
-Nie Harry nie porozmawiasz z nią. Już dość przez ciebie wycierpiała !-zobaczyłam biegającą El po całym salonie. Chyba mnie nawet nie zauważyła.Moją uwagę przykuły czerwone róże, które leżały na kanapie. Podeszłam do kanapy i wzięłam je do ręki. Musiały być od Harrego. Po chwili na czerwonych płatkach były kropelki. Dalej mnie kochał, ale ja już nie byłam w stanie pokochać jego. Za dużo mi krzywd wyrządził.
-Samir posłuchaj...-poczułam na ramieniu rękę, ale wybiegłam z domu z prędkością światła. Dobiegłam do parku. Usiadłam na jakiejś ławce i zaczęłam płakać. Nie było dużo ludzi, ale za to w oddali zobaczyłam błysk flesza. Od kiedy mieszkam w Londynie nie mam już prywatności. Minęło tyle czasu, a on nadal mnie kochał. No jasne, bo to nie sobie wyrządził krzywdę tylko mnie. Jego nie trzeba za nic winić.Poczułam jak ktoś siada obok mnie.
-Cześć.Em....wszystko w porządku ?-zapytał jakiś męski głos. Obróciłam głowę i dostrzegłam tego lokowatego chłopaka..
-Tak. Już tak.-westchnęłam.
-Olivier Sevani, ale możesz mi mówić Moose .-podał mi rękę, a ja ją uścisnęłam.
-Samira........Horan.
-A to ty jesteś tą kuzynką Nialla Horana tak ?
-Taaa to ja.
-Wiem, pewnie ciągle na to nażekaż, bo nie masz prywatności.
-O tak cały czas nażekam.
-Wiem coś o tym. Mam sławną.......dziewczynę. Jest aktorką i nazywa się..
-Ashley. Tak znam. To ona mnie dzisiaj opieprzyła, że się na was gapiłam.
-Nie przejmuj się nią. Ona taka jest.Też nie lubię takiej Ashley.
-To po co z nią jesteś !?- Olivier spojrzał na mnie ze smutną miną.-Wiedziałam. jesteś z nią dla kasy.
-Nie posłuchaj. Może i tak, ale mi tej kasy brakuje. Potrzebowałem kasy na studia, a jej rodzina zgodziła mi się pomóc tylko, że musiałem się zgodzić na ten związek. Bez niej byłbym nikim.-powiedział. To jest to samo co z Harrym.Współczułam mu, bo jak ten związek się skończy to on na tym najbardziej ucierpi, a Ashley dalej pójdzie rujnować świat.
-Przykro mi. No dobra ja się już zbieram jest już trochę późno.-powiedziałam i wstałam.
-Ale spotkamy się jeszcze kiedyś ?
-Em nie wiem może tak.
-Przyjdę jutro tutaj o 18:00 i na ciebie poczekam.
-Em jasne to cześć.-wywróciłam oczami i poszłam do domu. Przed snem porozmawiam trochę z Niallem, Liamem i Zaynem na skypie i poszłam spać.


W szkole jak zwykle. Dużo hałasu i podrywająca Van, która kręci się obok nas i przystojnych chłopaków. Postanowiłam o tym nie myśleć i skupić się na spotkaniu z Moosem. W końcu nadeszła 18:00. Szłam sobie chodnikiem w kierunku parku. Z oddali widziałam już go. Siedział i robił coś na telefonie. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się przelotnie.
-Cześć Samir. Miło cię znów zobaczyć.
-Cześć z wzajemnością Olvier.
-Błagam tylko nie Olivier dobra. Nie cierpię tego imienia.-powiedział rozbawiony.
-To co robimy ?
-Chodź przejdziemy się.
Całą drogę szliśmy blisko siebie. Opowiedział mi o swoim życiu i o tym jak bardzo ważny dla nie jest taniec. Ja też mu trochę opowiedziałam o swoim życiu pomijając Harrego i te najgorsze momenty. Kiedy wszystko wydawałoby się super zaczął padać deszcz. Zaczęłam biec ile sił w nogach w kierunku mojego domu.
-Tutaj mieszkasz ?-spytał Moose kiedy staliśmy przed bramą.
-Tak tutaj
-Okej ja się zmywam, bo zaraz się utopię dozobaczenia Samir.-pocałował mnie w policzek i zaczął biec.
-Dozobaczenia Moose!-krzyknęłam i wbiegłam szybko po schodach. Otwarłam drzwi kluczem i je zamknęłam. Wszędzie była cisza. Na lodówce wisiała karteczka.

       Jestem w londyńskim szpitalu, bo moja babcia zasłabła.  Będę gdzieś po 23:00 
                                                              Eleanor :)

Poszłam na górę i otwarłam laptopa. Pierwsze co mi się nasunęło to, że Moose zaprosił mnie do znajomych i zaczął mnie obserwować na Twiterze, a zaraz po tym zadzwonił Niall.
-Samir możesz mi wytłumaczyć co to jest?-pokazał do kamery okładkę gdzie jestem ja i Moose jak spacerujemy.
-Niall to jest Moose. Jest moim kolegą.
-Bardzo się cieszę, ale mogłaś najpierw mi o tym powiedzieć, a nie całej Ameryce.
-No przestań Nialler. Nic złego nie robi. Tylko idzie obok mnie.
-No mam nadzieję.
-A co tam u ciebie >
-A nic. Wszystko jakoś leci, a ja dalej nie gadam z Stylesem.
-Niall tak nie możesz. Jesteś z nim w zespole. Jest twoim przyjacielem.
-Hola, hola. On już dawno nie jest moim przyjacielem.
-Al Niall.....
-Nie Niall. Samir dajmy już temu spokój dobra ?
-Jasne


Wybaczcie, że taki krótki, ale akurat brak weny, a do tego doszła szkoła i rozdział być może będzie tylko 1 raz w tygodniu. 
Komentarze mile widziane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz