29 lipca 2014

Rozdział 34

Sydney, Australia 9:07

Samira

I tak było przez następne dwa tygodnie. Nie wychodziliśmy z hotelu i po prostu chodziliśmy na basen albo do klubu w hotelu. Zdążyło mnie to już znudzić. Harrego i Nialla też, ale nie Alyson. Jej taki układ jak najbardziej pasował. W końcu dzisiaj na śniadaniu siedzieliśmy trójką bez niej, bo wczoraj się niesamowicie upiła.
-Słuchajcie powinniśmy zaplanować dzień powrotu.-powiedział nagle Harry.
-Tak nawet nie może nas zobaczyć jakaś pięcioletnia fanka.
-A gdzie zaczyna się trasa ?-spytałam.
-Zaczyna się w Toronto na drugim końcu świata, więc powinniśmy wylecieć w nocy żeby rano tam być.
-To kiedy wylatujemy chłopcy ?
-Jak najszybciej. Nie mam ochoty dłużej tu być z Alyson i z nią łazić do klubu. To się zrobiło męczące.
-Ale chyba na dobre ci to wyszło Nialler prawda ?-poklepał go po ramieniu Hazza. Skinął na jakiegoś umięśnionego faceta czyli ochroniarza, który nie rzucał się w oczy. Poprosił o zamówienie czterech biletów do Toronto na dzisiejszą noc.
-To co robimy teraz znowu mamy iść na ten basen ?-zapytał Niall.
-Ja idę do pokoju i pójdę się trochę spakować.-powiedziałam.
-Idę z tobą.-powiedział Harry i razem udaliśmy się na górę.
Po drodze spotkaliśmy Alyson, która była w fatalnym stanie. Oczywiście przy pakowaniu była kupa śmiechu. Harry założył bluzkę, którą miał na 1D Day i udawał modela. Łaził po całym pokoju i robił pozy. Myślałam, że padnę ze śmiechu.
-Harry daj spokój hahaha.-próbowałam się opanować, ale na marne. W końcu leżałam na podłodze i się śmiałam jak głupia. W końcu Harry też zaczął się śmiać tyle, że ze mnie. Chyba nikt go nie nauczył, że z dziewczyn się nie śmieje.
Pomógł mi wstać i wróciliśmy do pakowania.
Po obiedzie udaliśmy się ostatni raz na basen. Popływaliśmy trochę, poopalaliśmy się i wróciliśmy do pokoju. Akurat Niall kończył z kimś gadać.
-Kto to był ?-spytałam.
-Louis. Pytał się kiedy wracamy. Nie musimy już, ale lepiej żeby wiedział.
-A właśnie kiedy wracamy ?-spytała nagle Alyson.
-Dzisiaj w nocy.-powiedział Nialler z ironią.

-Samir wstawaj.-usłyszałam cichy głos Hazzy. Otwarłam oczy. Ochroniarze wynosili nasze bagaże. Cieszyłam się, że w końcu stąd wylatujemy. Miały to być niezapomniane wakacje. Cóż, wyszło trochę inaczej. Ubrałam buty i razem z Harrym zjechaliśmy na dół. Niall akurat nas wymeldowywał. Przed hotelem było cicho. Nie było fanów ani głupich reporterów. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko. Tutaj najbardziej musieliśmy uważać, bo w każdej chwili ktoś mógłby nas rozpoznać. Szybko udaliśmy się po kontroli biletów do samolotu. Usiedliśmy w ostatnim rzędzie i się tam całkowicie zaszyliśmy. Lot był trochę długi. Alyson oglądała gazetę, Niall chrapał jak niedźwiedź, a Harry słuchał muzyki i gapił się przez okno w kształcie koła. Wzięła go za rękę. Natychmiast się obrócił, a ja się lekko uśmiechnęłam i oparłam się o jego ramię tak, że w końcu usnęłam, ale nie na długo, bo Niall mnie zaczął budzić i mówić, że lądujemy. Gdy wyszłam z samolotu dopadło mnie słońce. Tutaj był poranek. No tak, bo ta nieszczęsna strefa czasowa. Znowu musiałam przeżyć wczorajszy dzień. Jak to dziwnie zabrzmiało. Na lotnisku nie było żadnych fanów, ale dostrzegłam jakiegoś fotografa. Powiedziałam o tym Harremu, a on mnie wepchnął do samochodu i pojechaliśmy do hotelu. Gy dojechaliśmy pod hotel była już niewielka grupka reporterów.
Weszliśmy do holu i od razu stanęliśmy jak wryci. Pzed nami stali Louis , Liam i Zayn z Perrie.
-A co wy tu robicie ?-spytał Niall.
-O ile pamiętam to mamy tutaj koncert za kilka dni.-wyszerzył się Lou.
-Samir jak miło cię widzieć.-powiedziała Perrie i rzuciła się na mnie. Uśmiechnęłam się.
-Ciebie też miło widzieć.-spojrzałam na chłopaków, którzy gapili się na nas jak na jakąś parę. Pokazałam im środkowy palec i sobie poszli W drodze do pokoju. dowiedziałam się, że mam pokój z Perrie i Alyson, a chłopaki razem. Boże pięciu facetów w jednym pokoju. Nie chcę wiedzieć co oni tam będą robić. Nie było sensu się wypakowywać. Alyson poszła na balkon porozmawiać przez telefon, a my zostałyśmy same.
-Wiesz Samir przykro mi z powodu tej całej sytuacji. No wiesz Paul ten związek Hazzy z Camilą. Jesteś taka młoda, a tyle musisz przechodzić.
-Wiem. To trochę trudne, ale daję radę. Mam Harrego, Nialla was. Dziękuję, że mi pomagacie.
-Przecież nie masz za co. Jesteśmy jak taka wielka "rodzina", a ty jesteś jej częścią więc to mówi samo za siebie.
-Dziękuję.-powiedziałam i ją przytuliłam. Akurat do naszego pokoju ktoś wszedł.
-Awwww jakie to słodkie.-powiedział Malik-Idziemy na obiad idziecie z nami ?
-Pewnie.
____________________________________________________________________________

Wybaczcie, że taki krótki, ale wena mnie tak jakoś opuściła :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz