02 lipca 2014

Rozdział 28

Hiszpania, Barcelona 16:03

Harry

Kilka dni w Niemczech szybko przeleciały. Nim się obejrzałem lądowaliśmy w Hiszpanii. Ucieszyłem sie, że mogę być w rodzinnym mieście mojej dziewczyny. Gdy wylądowaliśmy pojechaliśmy do hotelu gdzie zostawiliśmy bagaże.
-Samir to jak idziemy ? - spytałem wchodząc do jej pokoju. Samira miała mi zamiar pokazać swój stary dom, w którym aktualnie nie ma nikogo, bo ojciec w więzieniu, a matka nie żyje, więc tylko Samir ma klucze.
-Chce ci się jest już prawie wieczór.
-To co z tego mi to nie robi różnicy.
-Eh, no dobra chodźmy. - westchnęła.
Szliśmy jakąś uliczką gdzie nie było żywej duszy. Po bokach stały domy jeden obok drugiego, a z daleka było widać, że na końcu ulicy jest las. Myślałem, że bedziemy musieli do niego wejść i nie myliłem się. Przeszliśmy kawałek i moim oczom ukazał się taki oto skromny domek. Weszliśmy do środka. W środku było normalnie. Gdzie niegdzie stały jeszcze puszki po piwie i wódce. Nie mogłem tego sobie wyobrazić jakie ona musiła piekło przeżywać. Samir zaprowadziła mnie na górę i pokazała swój pokój. Był wielki, ale praktycznie nic w nim nie było tylko kilka zeszytów.
-Zostawiłam tu wszystkie wspomnienia.-powiedziała Samir i usiadła na łóżku. Usiadłem obok niej i wziąłem jej dłoń, którą splotłem ze swoją. -Wszystko co było złe odeszło. Tak nagle odeszło, ale co najgorsze to mama odeszła.- usłyszałem jak głos jej sę łamie. Przytuliłem ją.
-Nie płacz kwiatuszku jest już dobrze. Nikt cię nie skrzywdzi. Obiecuję.
-Brakuje mi jej Harry. Tak cholernie mi jej brakuje.
-Wiem. Przykro mi, że jej z nami nie ma. Chętnie bym ją poznał. Pewnie była taka sama jak ty.
-Może masz rację. Może była.
Siedzieliśmy tak przytuleni do siebie aż w końcu Samira poprosiła mnie żebym poszedł z nią na cmantarz. Zgodziłem się bez wahania. Przy bramie kupiliśmy dwa znicze i dwie białe róże.
Bardzo symboliczne. Szliśmy pod górkę pare minut i skręciliśmy w lewą stronę. Staneliśmy przy jednym grobie. Samir zapaliła znicze i położyła róże. Na płycie nagrobnej było napisane.
           
                Amanda Horan
   ur.27.04.1973 zm. 21.09.2009.
                       R.I.P.
   Z prochu jesteś i w proch się obrócisz

Skrzywiłem się trochę na to nazwisko. Nie chciałbym żeby tu leżał Nialler. Tak dziwnie się wtedy poczułem czytając ten napis. Mój wzrok skierował się potem na Samirę, która chicho płakała. Odruchowo ją przytuliłem, a ona wtuliła się we mnie. Po chwili zorientowałem się, że jesteśmy sami. Rozglądałem się do okoła. Wszędzie było tak ponuro. Wiatr delikatnie wprawiał liście w szelest co sprawiało, że robiło się coraz zimniej i chyba zanosiło się na burzę.
-Wracajmy już, bo zaraz będzie grzmieć.- powiedziałem. Samira odsunęła się ode mnie. Jeszcze raz spojrzała na grób i w ciszy opuściliśmy cmentarz. W drodze do hotelu zaczęło grzmieć i lekko padać. Przyspieszyliśmy kroku i szybko znaleźliśmy się w hotelu. Dopiero wtedy zaczęło lać i grzmieć. Rozpętała się prawdziwa wichura. Dobrze, że koncert mamy jutro. Jechaliśmy windą na nasze piętro . Wychodząc zderzyłem się z Camilą.
-O Harry jak dobrze cie widzieć możesz mi powiedzieć gdzie byłeś ?
- Nie powinno cię to obchodzić, a tak w ogóle to wybierasz się gdzieś ?
-Tak. Wylatuję do LA. Obowiązki wzywają, ale nie martw się wrócę.- chciała mnie przytulić, ale zrobiłem krok w tył.
-Nie masz po co wracać.-warknąłem. Wziąłem swoją dziewczynę za rękę i poszliśmy zostawiając Camilę. W salonie dopadł nas Niall.
- No w końcu. Gdzie wyście byli co ?
-Daj spokj Horan. Pokazywałam swojemu chłopakowi rodzinne strony.
-Byłeś u niej w domu ?- skierował się do mnie.
- Byłem.
-Ah okej spoko. No to chodźcie czekamy tylko na was.- powiedział i poszedł usiąść na kanapę. Wszyscy siedzieli już, a przed nimi był wielki kominek.
-Co wy zrobiliście ?-spytała zaskoczona Samir.
-No skoro na dworze leje jak nie wiem co postanowiłem, że możemy sobie posiedzieć w siódemkę przy kominku i pogadać no przecież to nie jest nic złego prawda ?
-Nie to nie jest nic złego tylko zaskoczyłeś mnie kuzynku.
-I bardzo dobrze.
-A tak w ogóle to gdzie są te dwie lafiryndy ?- spytała Samir Horana siadając obok mnie.
-Obowiązki wzywają -powiedział Lou.
-I bardzo dobrze, bo powoli zaczynam mam ich dość.-powiedziałem.
-Tak są żałosne. Alyson jest gorsza niż moja nauczycielka z matmy.-powiedział Nialler na co wszyscy się zaśmialiśmy.
Przy kominku porozmawialiśmy o różnych rzechach np. nowa szkoła Samir, ale i o głupotach jak np. kiedy to Eleanor i Louis pójdą na zakupy. Mój ulubiony moment był wtedy kiedy zaczęliśmy śpiewać. Kiedy  zacząłem śpiewać swoją zwrotkę z "Litlle Things " Samir wtuliła się w mój tors, a ja ją objąłem  ramieniem tak, że moja ręka głaskała ją po głowie. Ten moment był naprawdę bardzo magiczny. Wszyscy widzieli jak bardzo jestem zakochany w Samir, a ona we mnie. Wszyscy mówili, że jesteśmy sobie pisani. Cóż nie śmiałem w to wątpić.
Kiedy była już cisza nocna  przestaliśmy śpiewać, ale ze sobą rozmawialiśmy.W pewnym momencie zorientowałem, że moja dziewczyna śpi na moich kolanach.Już chciałem wstać, ale Liam się odezwał.
-Śpij tu z nią. My pójdziemy do swoich pokoi.-powiedział i zgasił światło.

1 komentarz:

  1. Dziękuję ci bardzo i mam nadzieję, że będziesz tu wpadać i KOMENTOWAĆ, bo to dla mnie ogromna motywacje :)

    OdpowiedzUsuń